[Recenzja] Runes of Magic

Dodany przez PlainLazy ponad 13 lat temu
7 5594

Frogster z grubej rury wrzuca nas do fantastycznego świata, gdzie niemal każdy element - chciałoby się rzec - jest dokładnie przemyślany i na swoim miejscu. Mimo nieukrywanych inspiracji bezpośrednio dziełem Blizzarda, Runes of Magic zachowuje tupet i zdrowy rozsądek, tworząc grę dobrą. Ba, w erze popierdółek i pseudo-darmowych „blockbusterów”, bezustannie dopieszczane dziecko niemieckiego dewelopera jest grą wręcz wybitną. No, ale do rzeczy…

 

Dołączona grafika



Może zawieje fanboystwem, aczkolwiek RoM zapunktował u mnie już przed właściwym startem. Mimo, że nie jestem typem Polaka, który pod niebiosy wychwala rodzime lokalizacje, z polskiej wersji zarówno strony jak i gry Frogstera niezmiernie się ucieszyłem. Fajnie jest od czasu do czasu ujrzeć, że ktoś zdaje sobie sprawę, iż Polska to również rynek zbytu, a my nie jesteśmy darmozjadami. Również mimo to, że gram na serwerze amerykańskim, a polską lokalizację po prostu ignoruję, w głębi duszy wielce pochwalam takie akcje i mam nadzieję na więcej(tak jakby ten tekst czytali zagraniczni deweloperzy :-D).

Tak pozytywnie nastawiony zabrałem się już za właściwą grę. Na wstępie, Runes of Magic nie powala. Względem konkurencyjnego EverQuesta (24 klasy/19 ras), czy chociaż „pierwowzoru” (WoW - 10 klas/12 ras), skromne 8 na 2 wypada średnio. Każda klasa, choć rzeczywiście inna, jest już swoistym musem w MMORPG’ach, dlatego też żadna jakkolwiek nie zachwyca bądź zadziwia. Całą gamę poniekąd ratuje system dwuklasowości, który w założeniu łączy umiejętności klasy właściwej z klasą drugorzędną, za każdym razem tworząc „unikalnego” żołnierza. Niestety, tylko w założeniu, gdyż wachlarz rozsądnych konstrukcji klas jest wciąż bardzo ograniczony. Same rasy to póki co raczej kosmetyczna odskocznia, a szkoda, bo chętnie zobaczyłbym epickie starcia potulnych elfickich druidów ze złymi do szpiku kości – chociażby – nieumarłymi nekromantami. Na moją osobistą pochwałę zasługuje model tworzenia postaci. W nim możemy, bowiem swobodnie wybrać DOWOLNY kolor włosów, muskulaturę ramion i łydek czy po prostu rozmiar biustu naszej growej heroiny. Dodajcie do tego pokaźną paletę twarzy, fryzur i innych suwaczków, a monotonność odchodzi w niepamięć. No, oczywiście tylko częściowo…

W końcu, czas chwil kilka poświęcić samej rozgrywce. Tu również – nie licząc kilku wyjątków – Runes of Magic to głównie kopia kopii. Mimo to, przemyślany i wielokrotnie poprawiany model rozgrywki powoli zaciera widoczną granicę powtarzalności RoMa, tworząc zarazem iluzję doskonałego wręcz gameplay’u. Po pierwsze, twórcy stopniowo, niczym na odwyku odstawiają - przez jednych kochany, przez innych(mnie) nienawidzony - grind, zastępując go systemem tysięcy zadań. Te, zupełnie odwrotnie niż w 9Dragons, przynoszą wymierny zysk, a ich wykonywanie jest w zupełności uzasadnione. Oczywiście, po brzegi wypełniona monstrami Taborea nie świeci pustkami. Eksterminacja potworów jest na porządku dziennym, aczkolwiek trup nie ściele się TAK gęsto. Gdyby w tym miejscu stał fejsbookowy przycisk „Lubię to”, nie zastanawiałbym się ani chwili, a anty-wirtualno-społecznościowe zapędy przełknąłbym wraz z dumą w ułamek sekundy.

 

Dołączona grafika



Oprócz oczywistych sposobów rozwoju naszego bohatera, Frogster oferuje nam dość rozbudowany system rzemiosła. Przez to z kolei, otwiera się przed nami zupełnie nowa jakość rozgrywki. Na przykład, jeżeli na polu bitwy czujemy się kiepsko, a zmyślne czary i ogólna brutalność nas odstrasza, możemy sprawdzić się między innymi jako nadworny kowal lub alchemik. O ile rozwiniemy dane umiejętności, o tyle nasza przydatność w growym światku znacznie się zwiększy. To zaś przekłada się na zysk, gdyż zapotrzebowanie na pieczone rybki - podnoszące zaiste nie tylko ilość wydzielanej przez nas śliny – jest zawsze wysokie. Mnie, cały ten system jak najbardziej odpowiada. Oprócz uzasadnionej przydatności w samej rozgrywce, może stać się swoistą odskocznią od ciągu nieustannie wykonywanych zadań. Duży plus.

Jak na godny, darmowy odpowiednik WoWa i w RoMie nie mogło zabraknąć słynnych „rajdów”. Na każdej niemal mapie, bowiem twórcy umieścili masę jaskiń i podziemi, które to – zazwyczaj ze względów wyjaśnionych w misjach – musimy eksplorować. Oczywistym jest, że na poziomie, na którym wykonanie danej misji jest opłacalne, w podziemiach sami sobie rady nie damy. To zaś, pociąga za sobą przymus kooperacji, dzięki czemu gracze nieraz pojednają się na polu walki czy wdadzą się w rozmowę po obaleniu… nie, nie flaszki… bossa, oczywiście. System świetnie się sprawdza, bo o ile bycie wolnym wilkiem jest fajne, towarzystwo – choćby wymuszone – dobrze robi na nieodłącznie towarzyszącą dłuższej rozgrywce nudę. 

Runes of Magic to gra oczywiście zbyt duża, bym miał się w tym artykule odnieść do każdego jej elementu. Dlatego też, dla odmiany powiem o czymś, co mnie się nie spodobało - mianowicie, system zwierzątek. Grając w RoMa nie mogłem ustrzec się porównań tegoż systemu do znanego wszem i wobec „anime”, czyli Pokemon. O ile zysk – na przykład w postaci leczenia – może być jako tako ciekawym uzupełnieniem rozgrywki, o tyle karmienie i łapanie jest mimo wszystko nieco na wyrost. Chcąc, nie chcąc, wybrałem grę Runes of Magic - swoistego kandydata do tytułu najlepszej gry MMORPG; z naciskiem na RPG - , a nie My Little Pony czy iPet. Bez instynktów macierzyńskich, pozostaje mi jedynie zignorować tulenie i karmienie mojego małego zwierzątka. Szkoda, że kosztem znacznych benefitów.

 

Dołączona grafika



Tuż przed podsumowaniem, nie mogłem pominąć jednego z najważniejszych dla graczy aspektów, czyli Item Malla. Ten oczywiście jest i o ile twórcy chwalą się w nim zawartych mountami, które to nic znaczącego nie dają, o tyle wszelakie przedmioty o ulepszających właściwościach również tam znajdziecie. Może i bez kupowania diamentów Frogstera da się przeżyć, aczkolwiek nie da się ukryć, że wkład finansowy zawczasu uchroni nas przed zmarnowanymi godzinami na „dorabianiu się”. Warto jednak zaznaczyć, że twórcy co rusz starają się ograniczyć niezbędność przedmiotów z IM, urządzając publiczne sondy i ankiety.

Okie dokie, jak zawsze, musi przyjść czas biadolenia o oprawie. Runes of Magic, choć jak każdy inny sieciowy erpeg nie wynosi oprawy wizualnej na kolejny technologiczny poziom, absolutnie „trzyma fason”. Szata graficzna jest znakomicie przemyślana, a styl nieco surowego fantasy jak najbardziej mi odpowiada. To samo tyczy się oprawy dźwiękowej. Muzyka, dostosowuje się, bowiem do klimatu. Staje się melancholijna, gdy powoli poruszamy się po wielkiej Taborei, przyspiesza zaś, gdy wchodzimy do jaskiń czy podziemi.


Reasumując, Runes of Magic to gra niemal kompletna. Frogster czerpie garściami z innych tytułów, robiąc to jednak w sposób przemyślany i poniekąd subtelny, wybierając jedynie elementy, które nawzajem się dopełniają. Każdy element również, chociaż jest zwykle kopią lub odniesieniem, świetnie uzupełnia różnice w gustach graczy. Całość okraszona jest do tego przyzwoitą grafiką i świetną ścieżką dźwiękową, które budują epicki klimat fantasy. Swoistą wisienką na torcie jest obecność polskiej strony, lokalizacji gry, serwerów i administracji zaangażowanej na przykład w naszą forumową społeczność.

+ Dość rozbudowany system rzemiosła
+ System dwuklasowości
+ Częste aktualizacje i poprawki
+ Dowolność w tworzeniu postaci
+ Rezygnacja z grindu na rzecz zadań i misji
+ Świetne udżwiękowienie
+ Widoczne wzorowanie się na opinii graczy
+ Polski support, od serwera zaczynając, na stronie gry kończąc
+ Intuicyjny model rozgrywki


- Przegięty system zwierzątek
- No cóż... Item Mall
- Mało dostępnych ras postaci/brak drugiej strony konfliktu
- Mało rozsądnych wariacji w systemie dwuklasowym


Ocena: 8.4


7 Komentarzy


Ostatnie gry

Najnowsze filmy z naszego YouTube