Roblox na celowniku z powodu „monetyzacji wymierzonej w wykorzystywanie dzieci”
O Roblox zazwyczaj pisze się z perspektywy fenomenu, który ciężko zrozumieć i który nie dotyczy nas samych. Wszędzie przecież powtarza się, że to wielka platforma do grania i tworzenia gier, a jej głównymi graczami są dzieci. Miliony dzieci na całym świecie, więc nie mówimy tutaj o „niszowym” tytule, ale o czymś będącym faktycznie popularnym.
Gra znowu jest na świeczniku, ale tym razem ze względu na swój system monetyzacji. Roblox teoretycznie jest darmowy, w praktyce trzeba uiszczać za niego opcjonalne opłaty, aby cieszyć się ze wszystkich funkcji. Część osób zwraca jednak uwagę, że zaproponowany model biznesowy nie jest uczciwy i żeruje na nieświadomości najmłodszych graczy.
Nie chodzi tutaj nawet o wydawanie dużej ilości pieniędzy na Roblox, ale o pracę dzieci (child labor), która zakazana jest lub mocno ograniczona w wielu krajach świata (nie wszystkich). Coraz więcej influencerów czy mediów wskazuje, że Roblox przekroczyło pewną granicę, korzystając z nieetycznych praktyk. Mowa tutaj o zachęcaniu nieletnich do hazardu prawdziwymi pieniędzmi, co jest jeszcze gorsze niż lootboxy.
Wisienką na tym kwaśnym torcie jest zmuszanie dzieci do tworzenia cyfrowych przedmiotów w Roblox dla innych graczy, które potem sprzedawane są w zamkniętym ekosystemie gry. W ten sposób młodociany może otrzymać realne pieniądze, a firma stojąca za Roblox również zarabia na całym procederze. I tego typu praktyki określane są właśnie, jako „child labor”.
Temat podejmowany jest już przez globalne organizacje, a także niektórych polityków, więc w przyszłości możemy spodziewać się zmian w prawie, które uwzględnią gry komputerowe w kwestii „pracy dzieci”. Chciałem napisać, że oby rykoszetem nie oberwało się nam, zwykłym graczom, ale kogo ja oszukuję - z pewnością tak będzie. W końcu gry to zło.