STEAM Direct miał nie wpuszczać „złych” gier do dystrybucji. Tymczasem...

Valve milion pięćset sto dziewięćset razy zapewniało nas, że STEAM Direct nie popełni błędów STEAM Greenlight, że będzie lepiej monitorował przepływ nowych tytułów i że nie powtórzy się sytuacja, żeby jakiś „crap” lub prywatny serwer MMO lub MMORPG dostał się do oficjalnej dystrybucji. Tymczasem mamy powtórkę z rozrywki…
Moją uwagę zwróciły trzy nowe tytuły: Heroes of Paragon, Game of Dragons oraz… Loading Screen Simulator.
Pierwsza z gier wystartowała wczoraj wieczorem. Jest to przeróbka port z urządzeń mobilnych na PC, który polega na bezsensownym klikaniu i walce z innymi wioskami/graczami. Co więcej, jest nastawiony na płatną walutę. I to w tak dużym stopniu, że bez wydawania (realnych) pieniędzy niewiele tutaj zdziałacie. Pay-To-Win jak się patrzy...
Jeszcze śmieśniejsza jest gra zatytułowana Game of Dragons, która pożyczyła sobie grafiki z Google (tytułowa Pani z obrazka została „wykorzystana” z wielu produkcjach i artach), potem dodała parę przycisków z Painta i stworzyła z całości sieciową karciankę z elementami strategii.
Wszystkich bije jednak Loading Screen Simulator, czyli symulator ekranów ładowania, jakie spotykamy w każdym, no prawie każdym MMORPG. Nie żartuję. Ktoś stworzył taką grę, dostał pozwolenie od Valve i wkrótce – konkretnie 15 lipca – wejdzie do oficjalnej dystrybucji.
Takich „odmieńców” jest niestety więcej. Wygląda na to, że Valve wpuszcza każdy z tytułów, który wpłacił 100 dolarów wpisowego. Reszta nie jest już ważna. A szkoda, bo każda nowa gra miała przechodzić trzyczęściową weryfikację (przedstawienie dowodu + pieniądze + testy).