TOP 8 MMO, które tragicznie skończyły
Dzisiaj poruszę niewesoły temat. Weźmiemy melancholię pod rękę i przejdziemy się z nią na spacer. Opowie nam ona o wspaniałych projektach – niestety, nigdy nie ujrzały one ekranów naszych monitorów. Dowiemy się o tytułach które miały szansę zatrząść rynkiem, ale ostatecznie nie opuściły biur programistów. Jedni uronią łezkę, a inni z uśmiechem będą wspominali te czasy.
Równocześnie przypominam, że to nader indywidualna wycieczka w przeszłość. Nie wszyscy muszą zgadzać się z wymienionymi produkcjami. Wiem również, że cześć z nich zapadła tylko mi głęboko w pamięci lub z niektórymi wiązałem spore nadzieje. Liczę zatem na dozę wyrozumiałości i trochę współczucia.
Zatem przygotujcie sobie zapas chusteczek, bowiem zaczynamy.
8. Project Titan
Coś, w czym dopatrywałem się następcy World of Warcraft, nigdy nie zostało wydane. Co gorsza, nie otrzymaliśmy szczegółowych informacji na temat nowego MMORPG-a. Kilka koncepcyjnych obrazków, obietnica ogromnego świata oraz połączenie klimatu fantasy i science fiction. Ktoś tam szeptał, że mieliśmy otrzymać dieselpunk, co już w ogóle wzbudziło moją niezdrową fascynację. Niestety, na mglistych zapowiedziach się skończyło. Całość została anulowana, a na jej gruzach powstał Overwatch. I z przykrością stwierdzam, że nie zadowala mnie taki obrót spraw.
7. City of Heroes
City of Heroes to produkcja przez którą NCsoft nagrabił sobie u społeczności. Do tej pory nie jestem w stanie zrozumieć motywów działania deweloperów. Zamknięcie MMORPG-a o superbohaterach tak nagle, bez podania konkretnego powodu? Jeszcze zrozumiałbym, gdyby tytuł ten nie cieszył się popularnością, ale przecież radził sobie bardzo dobrze! Potem użycie postaci z tego uniwersum w Master X Master – dla mnie cios poniżej pasa. CoH ma w moim sercu specjalne miejsce i nie zastąpi go DC Universe Online, które jest grą dobrą. Nie ma jednak tego czegoś, co miało City of Heroes.
6. EverQuest Next/Landmark
EverQuest to seria istotna dla gatunku gier sieciowych. W sercach weteranów również powinna mieć specjalne miejsce, bowiem to ona definiowała gatunek. Ogłoszenie zatem prac nad kontynuacją wywołało niezdrowy entuzjazm u fanów. Zwłaszcza, że pierwsze zapowiedzi były nader obiecujące. Otwarty świat podatny na działania graczy? Można niszczyć wszystko, co mamy w zasięgu wzroku? Budować również? Nie wiem jak Wy, ale ja brałbym to bez wahania. Niestety, wersja MMORPG nigdy nie powstała, a Minecraftowy odpowiednik również umarł.
5. Age of Conan
Co prawda ten tytuł w pewien sposób jeszcze żyje, ale nie ma się co oszukiwać. Funcom niespecjalnie o niego dba, czego nie jestem w stanie im wybaczyć. Jak na tamte czasy ich MMORPG oferował ciekawy system walki, a do tego nie bał się poruszać cięższych tematów. Niewolnictwo, nagość oraz brutalność – wszystko w jednym miejscu. Do tego unikalny klimat Conana Barbarzyńcy, rodzima lokalizacja oraz abonament odpowiednio tańszy dla Polski. Czego chcieć więcej? Sprawnego dewelopera, który będzie dbał o swoje dzieło! Kurde, brakuje mi tytułu tego typu…
4. The Matrix Online
No powiedzmy sobie szczerze, kto nie lubił filmowej trylogii braci (teraz sióstr) Wachowskich? Ja wiem, że z perspektywy czasu Matrix stracił na uroku, ale kultowości nie sposób mu odebrać. Wyobraźcie sobie teraz projekt gry MMO w tym świecie. Sami stajemy się Neo, do dyspozycji otrzymujemy bronie oraz różne sztuki walki. Oczywiście znalazło się miejsce dla ikonicznego bullet time oraz podziału na trzy rywalizujące ze sobą frakcje. Niestety gra nie dała rady i Sony zaprzestało wsparcia – wzięli niebieską pigułkę.
3. Global Agenda
Jeden z ciekawszych tytułów jakie stworzyło studio Hi-Rez. Połączenie gry RPG oraz FPS, a do tego umieszczenie wszystkiego w świecie MMO nie mogło się nie spodobać. Szkoda tylko, że otwarty świat był ograniczony, a całość koncentrowała się na instancjonowanych wyzwaniach. Niemniej Global Agenda robiła wrażenie. Skrycie liczę na to, że twórcy Smite’a i Paladins przypomną sobie o tym tytule. Coś tam przebąkuje się o drugiej części, ale konkretów cały czas brak. Nie ukrywam, że nie pogardziłbym konkurencją dla takiego Destiny 2!
2. Firefall
No dobra, Global Agenda zamknięta, zatem ostatnią nadzieją pozostał Fiefall. Tutaj z kolei mamy produkcję niedopracowaną. Na papierze wszystko wyglądało dobrze, ale praktyka wykazała, że część rozwiązań deweloperów zwyczajnie była nietrafiona. Postawienie ciężaru rozgrywki na otwarty świat oraz przymus współpracy z innymi, a do tego poczucie niebezpieczeństwa ze strony innych graczy – to było coś! Kilka razy próbowano przywrócić tej grze życie, wprowadzono nawet sporo aktualizacji, które kusiły. Niestety, gra umarła z powodu braku dopracowania oraz zainteresowania ze strony twórców.
1. Warhammer Online
Och, tego tytułu to mi najbardziej szkoda. Głównie za sprawą uniwersum, które darzę przyjemnymi wspomnieniami. Warhammer Online poza tym oferował kilka unikalnych rozwiązań (rozwijanie broni przykładowo), niespotykanych jak na tamte czasy. Co ciekawe, konkurencja chętnie z nich potem korzystała! Poza tym tytuł ten był kwintesencją MMORPG-a, czyli otwarty świat, zacne PvP oraz prawdziwe „massively”. I tak, wiem, że są miejsca w Sieci, w których nadal można zagrać w ten tytuł. Niemniej to zwyczajnie nie to samo. Zwłaszcza, że gra nie może już liczyć na żadne aktualizacje, czy nowości…
Dziękuję wszystkim za to, że tak dzielnie wybrali się ze mną w tą nostalgiczną podróż. Zaiste, historia gier sieciowych ma w swojej pamięci kilka zacnych tytułów oraz projektów, które mogły namieszać. A za jaką produkcją Wy tęsknicie?