TOP 9 gier z gatunku Battle Royale
Tym razem zaskoczę Was TOP-ką, która nie jest dosłownym zestawienie czegoś najlepszego, czy najgorszego. Jako, że era karcianek oraz MOBA jest już za nami, to świat „potrzebuje” kolejnego trendu. Niewątpliwie jest nim aktualnie Battle Royale. Z tego powodu postanowiłem przygotować zestawienie tytułów, które warto sprawdzić lub na nie czekać, jeśli ktoś jest gatunkiem zainteresowany.
(Ciekawostka - obrazek główny pochodzi z mangi o nazwie Battle Royale, która powstała na podstawie nowelki japońskiego pisarza Kōshuna Takamiego o tym samym tytule. To dzieło uznawane jest za pierwowzór gatunku.)
Ze swojej strony powiem, że byłem krytyczne nastawiony do gier Battle Royale. Niemniej uznałem, że wypadałoby poznać wroga, zanim go spiszę na straty. PUBG posmakowałem, ale nie wzbudził mojego apetytu. Pozwolił jednak sprawdzić, z czym się temat je. Przy Fortnite Battle Royale zostałem na dłużej, ale to ze względu na luźniejsze podejście do rozrywki. Niemniej oba tytuły spokojnie polecam. Pierwszy dla tych, co preferują coś poważnego, a drugi dla osób, które bez wydawania grosza chcą sprawdzić gatunek. I wolą bardziej „śmieszkową” zabawę.
A poniższe tytuły czy będą warte uwagi? Nie mam zielonego pojęcia. Każdy z nich teoretycznie stara się NIE być klonem Playerunknown's Battlegrounds. W praktyce jednak sami dobrze wiecie, jak to bywa. Kolejność nieprzypadkowa, przy czym dwie ostatnie produkcje na ten moment są najważniejsze. Reszta gier to wielka niewiadoma. Z wyjątkiem pierwszej, ale ona znajduje się na liście, bo jest specjalna.
9. Prime Arena
Wedlowska mieszanka gatunkowa, czyli połączenie Battle Royale z MOBA/Brawlerem. Czy z tego może wyjść coś dobrego? Teoretycznie tak, bowiem zaplecze jest całkiem niezłe i można byłoby to zaprojektować porządnie. Przykładowo wyobraźcie sobie dużą mapę z potworami w dżungli, za ubijanie których otrzymujemy złoto. Te z kolei w poukrywanych sklepikach wymieniamy na przedmioty. Sounds good, doesn’t work.
Praktyka zaś pokazała, że Prime Arena nie daje rady. Testerzy zwracają uwagę, że na ten moment produkcja korzysta z grafik innych gier uniwersum Prime, nie wprowadzając nic nowego/od siebie. Dodatkowo tytuł nie cieszy się zainteresowaniem, więc większość meczy spędzimy na pojedynkach z botami. Generalnie to gry nie polecam, a w zestawieniu pojawiła się przede wszystkim, jako ciekawostka. Mogło być dobrze, a wyszła kupa.
8. SOS
Ten tytuł zrobił się popularny przez Snoop Dogga, który „streamował” swoje poczynania w SOS. Nie żartuję, zainteresowanie tą grą momentalnie skoczyło. Marketing jest w końcu dźwignią handlu, ale nie oznacza to, że SOS jest dobre. Na ten moment deweloperzy powinni zdecydowanie popracować nad swoją produkcją, a przy tym zmienić nieco swoje zachowanie. Podobno banują graczy, którzy zabijają streamerów – niemniej traktujmy to jedynie, jako ploteczki.
Sama produkcja oferuje inne podejście do Battle Royale. Grupa poszukiwaczy skarbów ląduje na wyspie pełnej potworów. W ciągu 30 minut muszą odnaleźć artefakt. Zdobycie reliktu przywołuje helikopter i pozwala uciec z feralnej wyspy. Co ciekawe, produkcja pozwala na wygranie maksymalnie trzem osobom. Oznacza to, że nic nie stoi na przeszkodzie, by grupa obcych zawiązała sojusz. Oczywiście, może się on PRZYPADKIEM rozpaść w każdej chwili. Moim zdaniem tytuł warty obserwowania.
7. Darwin Project
Projekt zapowiedziany podczas zeszłorocznych targów E3. Ma tchnąć w Battle Royale zupełnie nowe życie. Zamiast rozgrywek 100 osób na mapie, zaoferuje starcie 7 zawodników. Niemniej, nie spodziewajcie się klasycznej rozwałki. Deweloperzy stawiają bowiem na bardziej survivalowe podejście.
Tak, Darwin Project ma być growym odpowiednikiem Hunger Games. Gracze trafią na arenę pełną różnorakich niespodzianek. Całość zrealizowana została w formacie telewizyjnego turnieju. Prowadzący będzie wpływał na wydarzenia na polu bitwy. Widzowie (obserwujące osoby-gracze) z kolei będą mogli zagłosować na zdarzenia losowe, które przypadkiem nawiedzą zawodników. Nie zabraknie również opcji tropienia przeciwnika po śladach oraz przymus dbania o podstawowe potrzeby. Brałem udział w ostatnich testach i jest to tytuł, na który zdecydowanie czekam.
6. Dying Light: Bad Blood
Samodzielny dodatek do Dying Light skoncentruje się na PvP. Dokładnie rzecz ujmując, zaoferuje po prostu Battle Royale, ale w różnych trybach. Ponownie trafimy do Harran, ale tym razem nie będziemy sami. Na wyspie znajdą się również inni gracze, którzy będą mieli ten sam cel co my – przeżyć. Łatwo nie będzie, bowiem wszędzie znajdziemy zombie.
Inaczej niż u konkurencji, Dying Light: Bad Blood stawia większy nacisk na walkę wręcz oraz poruszanie się. W tym ostatnim przypadku mowa o parkourowych akrobacjach. W zależności od wybranego trybu, cel zabawy może się nieco różnić:
- Rapid Looting to starcie 6 osób – wygrywa ten, kto ucieknie jako pierwszy przed zapadnięciem zmroku.
- Allies & Traitors z kolei pozwoli na nawiązywanie sojuszy. Naszym zadaniem jest wykupienie sobie miejsca w helikopterze ewakuacyjnym. Jak tego dokonać? Jedynie poprzez zbieranie próbek od zarażonych. Nie muszę chyba mówić, że zdrady są tutaj na porządku dziennym, prawda?
- Evacuation to mieszanka wybuchowa. Gracze zbierają próbki, aby zwiększyć limit miejsc do ewakuacji. Niemniej trzeba również dotrzeć do punktu, aby móc uciec z przeklętej wyspy. Z tego powodu trzeba cały czas mieć się na baczności i uważać, by zdobyta próbka nie była naszą ostatnią.
5. Robocraft Royale
Robocraft również chce mieć swojego Battle Royale. Niestety, nie będzie możliwości tworzenia własnych pojazdów. Zamiast tego wszyscy zaczynają jako podstawowa machina z jednym działkiem. Na ogromnej mapie z kolei porozmieszczane zostały pojazdy, które można przejąć. W ten sposób zyskuje się nowe właściwości oraz lepsze statystyki.
Prócz helikopterów, mechów oraz czołgów, na polu bitwy znajdziemy również dinozaury. Wszystkie maszyny zaprojektowane zostały przez społeczność. Pozostałe elementy to klasyczny Battle Royale. Duża mapa, 100 osób oraz zmniejszający się teren. Deweloperzy obiecali, że przeniosą do tego trybu model zniszczeń i uszkodzeń z oryginału. Oznacza to, że będzie można uszkadzać poszczególne elementy maszyn, uziemiając je lub czyniąc bezbronnymi.
4. Paladins: Battlegrounds
„Darmowy” Overwatch, jak to niektórzy mówią, chce sięgnąć również i po rynek Battle Royale. Jak początkowo byłem do tematu sceptycznie nastawiony, tak dzięki materiałom wideo uświadomiłem sobie, że to może się sprawdzić. Nasz bohater będzie cały czas rósł w siłę wraz z kolejnymi zabójstwami.
Na polu bitwy zaś znajdziemy karty-przedmioty, które wkładamy do odpowiedniego slotu. Mamy Crystal, Armor, Gloves oraz Boots. Oczywiście, karty występują w różnych typach rzadkości. Co ciekawe, nie lądujemy gdzie chcemy. Gra daje nam kilka lokacji i drużyna głosuje, z którego miejsca chce zacząć. Dzięki temu deweloperzy chcą uniknąć sytuacji, w której w ciągu pierwszej minuty połowa graczy odpadnie, bo wyląduje w tym samym miejscu. Nie wiem jak Wy, ale ja z czystej ciekawości sprawdzę, jak będzie działał hero shooter w konwencji Battle Royale!
3. Islands of Nyne: Battle Royale
Ten tytuł z kolei chce zaoferować nam więcej FPS-a w gatunku Battle Royale. Deweloperzy stawiają na większy realizm, zwłaszcza w systemie strzelania. Zasady gry oczywiście pozostają bez zmian. Sto śmiałków ląduje na zamkniętym terenie i tylko jeden z nich może przeżyć. Rozpoczyna się zatem szybka bieganina po sprzęt oraz zajęcie najlepszego miejsca do eliminowania przeciwników.
Mecze trwają maksymalnie 30 minut. Do dyspozycji graczy oddane zostaną trzy mapy. Będzie istniał system gier rankingowych oraz dodatkowe tryby, pozwalające na zabawę drużynową. Za nasze postępy będziemy zdobywali kredyty, skórki na bronie czy zbroje. Co ciekawe, będzie istniał również hazard – każdy otrzyma możliwość zakładania się za walutę z gry o to, który gracz wygra.
2. Fortnite Battle Royale
O tym tytule na łamach portalu naczytaliście się pewnie aż nadto. Jest moim faworytem, głównie ze względu na bardziej rozrywkowe podejście do tematu. Przekonuje mnie również styl graficzny oraz motyw z budowaniem, który bardzo sobie cenię. Poza tym, według mnie jest absolutnie podstawowym Battle Royalem od którego warto zacząć swoją przygodę z tym gatunkiem.
I niech Was nie zrażają moje narzekania na ostatnie problemy z serwerami, czy błędy w samej produkcji. Deweloperzy z Epic Games wydają się całkiem w porządku, chociaż ostatnimi czasy nieco za dużo przepraszają. Fortnite Battle Royale warto sprawdzić, przy czym zdecydowanie polecam zabawę całym oddziałem. Moim zdaniem tryb solo jest zwyczajnie nudny.
1. Playerunknown's Battlegrounds
Król królów, który podbił rynek z marszu. Wydany w marcu 2017 roku jako Early Access, wyszedł z tego padołu łez w grudniu. Udowodnił, że da się wyjść z EA i nie czekać na to 3-4 lata, jak to zazwyczaj ma miejsce. Przy okazji pobił wszelkie rekordy na Steam, szaleje na Twitchu oraz, nie ukrywajmy, rozpoczął modę na Battle Royale.
Co ciekawe, nie jest pierwszym tytułem z tego gatunku. Czy go polecam? Absolutnie tak, zwłaszcza, jeśli cenicie sobie bardziej realistyczną rozgrywkę oraz grafikę, a do tego o wiele większą mapę niż przykładowo w Fortnite. Jest to gra warta grzechu, o ile gatunek Wam odpowiada. W innym wypadku nie opłaca się kupować kota w worku.
Oczywiście, to nie wszystkie tytuły Battle Royale, które w 2018 roku nas nawiedzą lub są już dostępne. Mamy przecież Warface - Battle Royale, Age of Wushu również chce wprowadzić taki tryb. RuneScape też dołożył swoje trzy grosze. Jak zatem widzicie, od 2017 roku wszędzie mamy Battle Royale. Nawet Counter-Strike: Global Offensive myśli o nim!
Z pewnością pominąłem kilka gier, ba, nie wspomniałem nawet o H1Z1: King of the Kill. Niemniej powyższa TOP-ka to zestawienie produkcji z gatunku Battle Royale, które ja obserwuję. Jeśli macie jakieś ciekawe projekty, które są nieobecne na liście, to podzielcie się nimi w komentarzach. Chętnie zainteresuję się nowymi tytułami!