Untamed Isles, czyli pokemonowate MMO P2E, w tarapatach?
Gier o łapaniu kieszonkowych stworków nie brakuje. Poza kultowymi Pokemonami mamy różne produkcje, ale żadna z nich nie odniosła takiego sukcesu. Na rynku MMO brakuje pełnoprawnych i oficjalnych tytułów spod tej marki. Ewentualnie mamy Temtem, które zostało przyjęte tak sobie. Na horyzoncie pojawiło się Untamed Isles, które kusiło bogatymi możliwościami hodowania istot.
Problem jednak tkwi w tym, że to gra oparta o blockchain. Reklamuje się sloganem Play-to-Earn, zapowiada, że zdobywane istoty (i nie tylko!) będą NFT na sprzedaż, a do tego ilość kombinacji będzie przeogromna (ponad milion!). Projekt zebrał również na Kickstarterze sporo pieniędzy – mowa o ponad 2 milionach złotych. W czym zatem problem?
Untamed Isles właśnie zostało wstrzymane. Niedawno zapowiedziano datę premiery (6 października), a teraz zespół podaje, że projekt zostaje tymczasowo zablokowany, a wszystko za sprawą problemów na giełdzie kryptowalut. Deweloperzy zapewniają, że gra zostanie wydana, ale w czasie, gdy rynek będzie bardziej sprzyjający. Póki co ekipa zatrzymuje pracę nad tym tytułem, ale wzbrania się przed używaniem słowa „anulowany” – są przekonani, że Untamed Isles powróci.
A co z osobami, które wsparły grę na Kickstarterze? No cóż, musieli liczyć się z taką ewentualnością. Zespół podaje, że nie ma pieniędzy, więc nie może dokonać zwrotu. Dodatkowo, projekt nie został anulowany, więc teoretycznie regulamin platformy nie złamano. Dochodzi tutaj również kwestia paczek fundatorskich na Steamie oraz obecności tej gry na platformie Valve – przypominam, że oficjalnie NFT i blockchain nie mają tam wstępu. A jednak Untamed Isles jest tam obecne, chociaż ani słowem w opisie gry nie wspomina o tych elementach.
Ekipa zapewnia przy tym, że pieniądze ze zbiórki nie zostały użyte do inwestowania w kryptowaluty, tylko w rozwój gry. Zespół szuka innych sposobów na sfinansowanie projektu oraz wydanie go, ale nie zamierza rezygnować z jego blockchainowych elementów.