Uzbierali 150 mln dolarów… i wzięli pożyczkę w banku? Dziwna sytuacja ze Star Citizen

Dziwna? Nawet bardzo dziwna sytuacja. Star Citizen to przecież absolutny fenomen wśród crowdfundingowych projektów. Uzbierał – od swoich fanów – astronomiczną kwotę 150 milionów dolarów, o której większość producentów może tylko pomarzyć. Wydawać by się mogło, że to wystarczające pieniędzy na dokończenie tego „next-gena”.

Wcale nie.

Wczoraj dowiedzieliśmy się, że Cloud Imperium Games podobno zaciągnęło pożyczkę w brytyjskim banku Coutts & Co (kwota nieznana) pod zastaw wszystkiego, czego dotychczas się dorobili. Czyli marki Star Citizen, wszystkich plików, kodu źródłowego itd.

Wiem, słabo to wygląda, ale zanim zaczniecie wieszać psy na twórcach Star Citizen, przeczytajcie oficjalne oświadczenie Cloud Imperium Games. Oni kwestionują wiarygodność tego dokumentu i twierdzą, że „umowa” z Coutts & Co dotyczy jedynie ulgi podatkowej w Wielkiej Brytanii, a nie wspomnianego kredytu, a tym bardziej "salonowej" plotki, która sugeruję, że bank stał się wyłącznym właścicielem gry.

Hmm - i komu tutaj wierzyć? Chyba jednak producentom Star Citizen, chociaż równie dobrze akcja z kredytem może okazać się prawdą. Chris Roberts może po prostu nie chce denerwować swoich obecnych i przyszłych backerów, którzy dotychczas bardzo chętnie wpłacali pieniądze na jego produkcję? 

Bo zwróćcie uwagę na czas produkcji Star Citizen. Od zakończenia zbiórki minie niedługo... pięć lat (listopad 2012 r.), a Star Citizen nie wyszedł nawet z wersji Alpha. Albo zaczyna brakować pieniedzy na dalsze prace, albo Cloud Imperium Games chce nam dostarczyć wybitny produkt, który będzie dopracowany w najmniejszych detalach.