W Overwatch 2 istnieje „Sexual Assault Simulator” polegający na… gwałceniu
Fanowski tryb, bez obaw, Blizzarda jeszcze na tyle nie pogrzało, aby w grze z PEGI 12 dodawać coś takiego. Niemniej niektórzy gracze Overwatch 2 postanowili w pełni wykorzystać możliwości, jakie daje „custom game mode”, w wyniku czego powstał Sexual Assault Simulator. Cóż to jest?
Taki sobie tryb w ramach którego jeden z graczy wciela się w McCree (pardon, Cassidiego), a w drugiej drużynie znajdują się same kobiece postacie Overwatch. W lewym rogu ekranu dostajemy informację, aby ogłuszyć przeciwniczkę (użyć starej umiejętności Flashbang postaci), a następnie kucać nad nią (tbagować), aby uprawiać seks.
Podczas dokonywania rzeczonej czynności pojawi się informacja tekstowa o tym, że… jesteśmy w trakcie gwałcenia. Po skończeniu nasza ofiara zostaje oznaczona jako „w ciąży” i po czasie pojawi się bot postaci Torbjorn, który pełnić ma rolę dziecka. Warto zaznaczyć, że tryb ten nie jest wcale żadną nowością i miał swoją wersję w oryginalnym Overwatch, a teraz zwyczajnie zaktualizowano go do Overwatch 2.
Co na to Blizzard? Firma przekazała PC Gamerowi, że w ich grach nie ma miejsca na takie tryby i jak tylko go znaleźli, to najzwyczajniej w świecie usunęli. Zadeklarowano poprawę odpowiednich filtrów, automatycznie wykrywających tego typu twory społeczności oraz zobowiązano się do usuwania wszystkiego, co nie zostanie wychwycone przez system.
W czym zatem problem? Okazuje się, że Blizzard usunął „Sexual Assault Simulator” z Overwatch 2, a przynajmniej z listy wyświetlanych trybów. Niemniej wciąż można w niego zagrać, jeśli wpisze się odpowiedni kod. Co więcej, przy odrobinie zainteresowania nadal można go uczynić widocznym dla wszystkich. Warto dodać, że Blizzard pozwala zgłaszać nazwy customowych trybów, ale już niekoniecznie SAME tryby łamiące regulamin. W takiej sytuacji trzeba się nieco nagimnastykować.
Czemu temat poruszam? Oprócz tego, że jest klikalny? Przypominam, że Overwatch 2 to gra darmowa, więc teoretycznie każdy ma do niej dostęp. Nie dajcie się zwieść PEGI, czy innymi tego typu ograniczenia, które są jedynie sugestiami. W Overwatch znajdziemy w customowych grach takie oznaczone jako 18+ lub NSFW, ale podobno nie zawierają realnie żadnych, przesadzonych treści czy modyfikacji. Tego samego o „Sexual Assault Simulator” nie można powiedzieć.
Równocześnie w zasadzie coś takiego nie jest niczym nowym. W innych grach sieciowych, gdzie użytkownicy mogą tworzyć własny content, cały czas powstają tego typu rzeczy. Dlaczego więc o Overwatch 2 jest głośno? Bo to Blizzard, więc na tle molestowań seksualnych w firmie (padła sugestia, że omawiany tryb powstał właśnie z tego powodu – dlatego gramy McCree, którego imię zmieniono), przejścia gry na Free-to-Play oraz jej sporej popularności, temat robi się głośny.
Wspomnieć wystarczy, że na „Sexual Assault Simulator” natknęli się nieletni, a do tego bohaterki Overwatch są regularnymi aktorkami w animacjach dla dorosłych i afera gwarantowana. Nagle okazuje się, że moderacja Blizzarda jest mocno ograniczona i firma dopuszcza do powstawania takich rzeczy. Co więcej, nie widać, jakby mocno z tym walczyła. A na koniec dnia zwykły gracz ma to po prostu w nosie, ale “pośmiać się” można…