W Second Life banowane są wszystkie reklamy polityczne

Second Life ma swój złoty okres za sobą, ale wciąż są osoby, które dobrze bawią się w tejże produkcji. Niektórzy nadal na niej zarabiają, a inni wykorzystują do promowania swoich poglądów politycznych. Zwłaszcza teraz, gdy do wybrania nowego prezydenta Stanów Zjednoczonych jest tak stosunkowo niewiele czasu – w Second Life uaktywnili się zwolennicy obu obozów.

Rozmawianie na temat swoich poglądów na czacie, czy wbijanie się na kanały gildyjne, aby poruszyć temat przyszłego prezydenta U.S.A. to jedynie wierzchołek góry lodowej. Second Life od kilkunastu dni bombardowane jest banerami i reklamami, mającymi wyrażać poparcie wobec jednego kandydata lub zdyskredytować go. Nie dało się przejść nigdzie, nie zauważając takich politycznych deklaracji. Co na to twórcy gry?

Banują. Tak po prostu strzelają banem na lewo i prawo, usuwając wszystkie polityczne naleciałości z Second Life. Wszystkie reklamy, banery, czy jakiekolwiek rzeczy związane z polityczną naturą nie są mile widziane w grze. Twórcy proszą również, aby sami gracze nie obnosili się ze swoimi przekonaniami, bowiem szkodzi to społeczności, a sama gra powinna pozostać wolna od takich rzeczy. Nie jest to bowiem miejsce na polityczna dysputę.

Równocześnie nie wszystko zostało zakazane w Second Life, bowiem twórcy deklarują swobodę wypowiedzi oraz wyrażania siebie. Dlatego „zakaz politykowania” nie dotyczy prywatnych parceli, nie znajdujących się w miejscach typowo publicznych. Nie można zatem umieszczać banerów na budynkach, ale jeśli chcecie wyrazić poparcie np. dla Trumpa w swoim ogródku to nie będzie z tym problemu.

Przynajmniej tak długo, jak nie złamiecie regulaminu gry, czy nie dopuścicie się „mowy nienawiści”. Możecie zatem na prywatnych parcelach robić co chcecie, ale w miejscach publicznych uważajcie. Dotyczy to zarówno polityki, jak i ruchów typu BLM, czy wywieszania tęczowej flagi – przestrzeń publiczna Second Life ma być od tego wolna.

Co o tym sądzicie? Dobra decyzja? Ze swojej strony dodam, że kontrolowanie tego będzie karkołomnym wyzwaniem. Zwłaszcza przy tak szerokich pojęciach, jak „mowa nienawiści”, czy „polityka”.