W Second Life oszuści kopiują przedmioty i sprzedają je taniej
Second Life niegdyś było ciekawym projektem sieciowej gry socjalnej. W wielkim skrócie to takie bardziej rozbudowane Simsy Online, ale z nastawieniem na społeczny rodzaj zabawy. Dzisiaj już mało kto pamięta o tym tytule, ale podobno gracze wciąż do niego wracają.
Nie wszyscy zdają sobie sprawę, że dzięki Second Life można się utrzymywać. Jest spore grono artystów, którzy projektują przedmioty w grze, a następnie sprzedają je innym graczom. Zarówno za wirtualną walutę, jak i prawdziwą. W efekcie ekonomia w grze jest niezwykle ważna.
Problem jednak w tym, że od dłuższego czasu oszuści bawią się w Second Life wyśmienicie. Kradną wirtualne dobra graczy, a następnie sprzedają je po niższej cenie na markecie. Oszuści nazywani „dupers” lub „copybotters” są w stanie skopiować przedmiot stworzony przez kogoś innego, a następnie legalnie go sprzedać za prawdziwe pieniądze.
Modne w Second Life zrobiło się kupowanie przedmiotów za pośrednictwem tamtejszych loot boksów. Warto jednak zwrócić uwagę, że ta wersja skrzynek z łupami jest stworzona przez graczy. Nazywa się „Gacha” i działa na standardowej zasadzie – człowiek płaci określoną liczbę Linden (waluta w grze), a następnie otrzymuje losowy przedmiotz danej puli. Może to być część ubioru, samochód, a nawet willa. Problem tylko w tym, że oszuści dobrali się również i do tego.
Cześć przedmiotów w Second Life jest unikalna. To znaczy, że nie ma ich kopii, raz zaprojektowany, nie będzie powielany. Właśnie na takiej zasadzie działa poniekąd loot box, czyli „gacha”. Oszuści znaleźli sposób na kopiowanie jednego egzemplarza „gacha”, który powinien być czymś niepowtarzalnym. W efekcie otrzymują dostęp do tysięcy przedmiotów, mogących wypaść z takiej skrzynki z łupami. Następnie wystarczy, że odsprzedadzą je na markecie i zarobek gwarantowany.
Sprawa jest na tyle poważna, że dupersi są w stanie skopiować karty podarunkowe do wybranych sklepów. Następnie, z tysiącem takich kart w kieszeni, udają się na darmowe zakupy. Więcej informacji na ten temat poczytacie tutaj.
O Second Life słyszałem bardziej w kontekście raju dla fanów cyberseksu oraz jednego z pierwszych, sandboksowych MMO. Nie miałem jednak pojęcia, że po tylu latach są firmy zajmujące się projektowaniem wirtualnych przedmiotów i utrzymujących się z ich sprzedaży w Second Life. Nie dziwię się zatem, że ci oszuści są dla nich prawdziwym problemem.