Wirtualna nierządnica z VRChat nie dostała wizy do USA
Ile jest prawdy w poniższej historii? Ciężko określić, ale sam temat jest interesujący, więc na potrzeby artykułu załóżmy, że coś takiego faktycznie miało miejsce. Bo w to, że są wirtualne nierządnice, świadczące usługi seksualne w grach MMO lub VR, wierzycie, prawda? Chciałbym, aby to był żart, ale faktycznie jest popyt na takie usługi, więc również i podaż. Jedna taka wirtualna kurtyzana nie otrzymała wizy do USA właśnie z powodu wykonywanego zawodu.
Brytyjska „sex workerka” (cóż za nowoczesne określenie prostytutki!) zarabia na sprzedawaniu erotycznego roleplayu na VRChat. Pewnego razu aplikowała o wizę turystyczną do Stanów Zjednoczonych, ale jej wniosek został odrzucony. Powód? Gdy próbowała wytłumaczyć, czym się zajmuje w urzędzie, uznano, że podchodzi to pod prostytucję. Z tego powodu nie może zostać wpuszczona legalnie na teren USA.
Sprawa jest zabawna, bo mówimy tutaj o wirtualnej nierządnicy, która oferuje seks przez platformę internetową. W zabawie biorą udział awatary 3D, sterowane przy użyciu odpowiednich urządzeń. Nie dochodzi jednak do fizycznego zbliżenia – to tylko cyberseks na poziomie używania odpowiednich emotek w grach MMO. No dobra, w tym przypadku wrażenia są pewnie bardziej realne dzięki technologii VR.
Z drugiej strony urzędnik uznał, że podpada to pod prostytucję i tyle. Warto tutaj jednak zaznaczyć, że sama zainteresowana sprzedaje również swoje prawdziwe zdjęcia poprzez Fansly. Być może właśnie to było jednym z powodów odmówienia udzielenia wizy turystycznej.
Co ciekawe, póki co wirtualna prostytucja jest legalna i nie podpada pod normalną definicję – jak wspomniałem, nie wiąże się z fizycznym kontaktem dwóch osób. Mimo to główna bohaterka do Stanów Zjednoczonych nie wjedzie. Dlatego cała sprawa jest pod tym względem ciekawa.
Więcej szczegółów na temat całej sytuacji znajdziecie tutaj.