Zagwozdka na niedzielę - czy można zakochać się w postaci z gry?

Dodany przez Wieszczu ponad 6 lat temu
13 8161
Zagwozdka na niedzielę - czy można zakochać się w postaci z gry?

Jeśli obracacie się w środowiskach fandomowych związanych z szeroko pojętą popkulturą, zapewne do waszych uszu doszły słuchy o słowach “waifu” oraz “husbando”. Ich etymologia raczej nie jest żadną tajemnicą. “Waifu” pochodzi od angielskiego słówka “wife” oznaczającego żonę, a “husbando” od “husband” - mąż.

Jest to o tyle interesujące, że wcale nie są to zdrobnienia wyrazów, jak możnaby początkowo założyć, a określają kobietę lub mężczyznę, słowem obiekt naszych uczuć miłosnych, który jednak… Istnieje jedynie w przestrzeni wirtualnej. Tak. “Waifu” i “husbando” to wirtualne postacie, zbiory klatek animacji zbudowane z pikseli i połączone z odpowiednimi plikami audio. “Waifu” może być zatem postać z gry, zachodniej kreskówki lub anime. Do tej pory, mimo powszechnej tolerancji dla różnorakich odchyleń od normatywnych zachowań, posiadanie komputerowej dziewczyny uznawane jest za coś nienormalnego, czego należy się wstydzić lub obrócić w żart, żeby nie stracić szacunku wśród członków swojej grupy. W dzisiejszym artykule nie będę starał się wykazać, czy jest to słuszne. Postaram się natomiast wyjaśnić, jak to się dzieje, że ludzie są w stanie odczuwać pociąg seksualny lub nawet prawdziwą miłość do osób, które nie mają osobowości, wolnej woli, ani świadomości. Słowem, nie istnieją.


A zaczniemy sobie od pewnego ważnego zagadnienia. Oddzielimy bowiem pociąg seksualny od miłości. Wiele osób mylnie uznaje jedno za nieodłączną część drugiego i stawia udany seks za jeden z niezbędnych warunków funkcjonowania zdrowej relacji romantycznej. Jest to oczywiście mylne, a nawet tak dalekie od prawdy, jak tylko się da.

Spowodowane jest to tym, że źródeł obu odczuć - miłości i seksualności - poszukujemy w zupełnie innych sferach. “Miłość”, a dokładniej “stan zakochania” w Międzynarodowej Statystycznej Klasyfikacji Chorób i Problemów Zdrowotnych (ICD-10) znajduje się pod numerem F63.9 obok osobowości paranoicznej czy kleptomanii. W mózgach osób będących w stanie miłosnego uniesienia zachodzą bardzo podobne zmiany jak u osób cierpiących na zaburzenia obsesyjno-kompulsywne (hazardziści, pracoholicy, mitomanii). Co ciekawe, również neurochemiczne podłoże zakochania i zaburzeń neurotycznych jest podobne. U obu grup stwierdzono czterdziestoprocentowy ubytek we krwi serotoniny - jednego z hormonów wytwarzanych przez mózg. Podobne są także objawy typu natręctwo myśli, zmienność nastrojów, czy idealizacja obiektu pożądania.  

Pociąg seksualny jest o wiele bardziej prymitywny. Idąc z kimś do łóżka oczekujemy jego akceptacji i potwierdzenia naszej wartości jako przedstawiciela gatunku. Krótko mówiąc - chcemy się dowartościować. Co z tego wszystkiego wynika?

Tyle, że może istnieć zarówno udana miłość bez seksu (na przykład miłość platoniczna) jak i udane życie seksualne bez miłości. Wyobraźcie sobie te dwie rzeczy jako jogurt i maliny. Razem dadzą wam pyszną sałatkę owocową, ale osobno również nadają się do zjedzenia.

No dobrze, Wieszczu… Ale jak to się wszystko ma do dziewczynek z chińskich bajek? Już tłumaczę.

Pociąg seksualny jest w dużej mierze zależny od predyspozycji partnera do pełnienia funkcji rozrodczych (pozwolicie, że skupię się tutaj na kobietach i pominę mężczyzn, aby ten artykuł nie przypominał swoją długością pracy magisterskiej). Zastanawialiście się kiedyś, czemu zwracacie uwagę na takie elementy, jak biust czy pupa u swoich partnerek? Biust świadczy o zdolności do wykarmienia potomstwa, natomiast wielkość pośladków jest tożsama z szerokością bioder - im biodra szersze, tym łatwiej znieść poród. Oprócz tego na zewnętrzną atrakcyjność wpływa o wiele więcej czynników. Zadbane włosy są markerem stanu zdrowia, brak problemów dermatologicznych świadczy o wysokiej jakości genów. Instynkt każe nam zawsze wybierać partnerów, którzy przekażą najlepsze geny naszemu potomstwu. Graficy komputerowi, tworzący modele postaci, zdają sobie doskonale z tego sprawę. Raczej nie dostrzeżecie w ich pracach niedoskonałości, a niektórzy nawet specjalnie nacechowują seksualnie swoje projekty, na przykład w popularnej grze “Tera Online”.

No dobrze, Wieszczu. Ale przecież postacie z gier czy anime nie są realistyczne, prawda? Nie przypominają prawdziwych kobiet.

To połowiczna prawda. Żeby to wyjaśnić musimy zadać sobie jedno pytanie. “Czy naturalizm jest idealny”? Oczywiście nie. Jako ludzie jesteśmy w stanie dążyć do ideału, ale nigdy go nie osiągniemy na przykład w kwestii symetrii.

Starożytni Grecy ze szkoły Pitagorasa twierdzili, że piękno polega na właściwej proporcji i harmonijnym układzie części. Kontynuatorem tej myśli był sam Platon, który w swoim dziele pod tytułem “Uczta” stwierdza, że “prawdziwe piękno jest w sobie, przez siebie, w wieczności swej jedynej formie”. Sztukę zaś ma cechować “właściwość” zaś właściwe jest to, co trafne, należne i bez odchyleń.

Jedynym więc ideałem jest to, co powstaje w naszej wyobraźni - sztuka, a sztuką może być chociażby obraz lub portret.

Wnioskować po tym można, że wymienione tu kanony piękna często wpasowują się w to co widzimy w grach, czy anime. Zresztą, nie ma się co dziwić, bowiem sama manga japońska jest przecież ichniejszym wyobrażeniem ideału, a dowodów na to, że sztuka jest atrakcyjniejsza od rzeczywistości mamy o wiele więcej.

Słyszeliście też zapewne, że mężczyzna jest zdobywcą, ale co to dokładnie oznacza? Tyle, że większą satysfakcję sprawia mu fakt zdobywania niż bycia zdobywanym (przynajmniej u normatywnych mężczyzn bez parafilii pokroju sadomasochizmu). Dzięki temu odpowiednio ubrana kobieta jest w stanie wzbudzić u niego większy popęd niż całkowicie naga. Co więcej, naga może zostać czasami odebrana przez niego jako wręcz wulgarna. Wszystko dzięki temu, że ubiór wymusza na nim większy wysiłek umysłowy poprzez konieczność wyobrażenia sobie zasłoniętych miejsc. Wpływ na to ma także ilość wymiarów - perspektyw, z których oglądamy obiekt. Świat przedstawiony w rzeczywistości ma ich trzy. W układzie współrzędnych umieszczony będzie na osiach x, y i z. W przypadku przestrzeni dwuwymiarowej mamy do czynienia z figurami płaskimi umieszczonymi na samych osiach x i y. Powinniście to wiedzieć z lekcji matematyki. Zatem człowiek-mężczyzna patrzący na rysunek kobiety musi wyobrazić sobie całą brakującą oś z, co zmusza go do większego zaangażowania w “zdobycie” ukochanej.  

Wszystkie przedstawione przeze mnie informacje dotyczą oczywiście seksualności heteronormatywnej z pominięciem większych parafilii seksualnych. Jestem jednak przekonany, że dzięki mnie uda wam się spojrzeć na przedstawiony problem z zupełnie innej strony.

 


13 Komentarzy


Ostatnie gry

Najnowsze filmy z naszego YouTube