Zapomniane i (nie)medialne MMO: Risk Your Life RYL
Naprawdę przykro mi umieszczać Risk Your Life (a raczej Return of Warrior) w tej zakładce, ale cóż... Od dawna gra jest praktycznie martwa, a jedynym sposobem zagrania w RYL’a jest zabawa na prywatnych serwerach. Wielka szkoda, bo jest to prawie wybitny MMORPG, oferujący wiele ciekawych i innowacyjnych rozwiązań.
Nie wiem czy wiecie, ale RYL – jako jeden z pierwszych MMO – oferował system non-target. Gwarantowało to niezapomniane wrażenia oraz sporą dynamikę rozgrywki. No właśnie, kwintesencją całej zabawy (można by powiedzieć – wisienką na torcie) jest PvP. Jeśli widzieliście ostatnie gameplay’e z TERA, to dodajcie do tego 7-letnią grafikę oraz gorsze animacje postaci – a otrzymamy podobne widoki.
Od początku zabawy, czuje się ciągłą rywalizację dwóch frakcji – Humanów oraz Ak’kanów (zwanych orkami). Zazwyczaj wygrywali ci drudzy, ale jest to spowodowane większą populacją „złej” rasy, aniżeli balansem postaci.
W sumie mamy około 15 grywalnych bohaterów. Na początku wybieramy jedną z dwóch początkowych, by po osiągnięciu odpowiedniego poziomu – przekształcić się w kolejną. Po obu stronach, klasy wyglądają podobnie. Różnią się jednak wyglądem, umiejętnościami i nazwą.
Oficjalna wersja RYL znana jest jako Return of Warrior lub Ruins of War. Radzę jednak poszukać odpowiedniego priva i tam właśnie rozpocząć zabawę.