9 powodów, dla których warto zagrać w Bless

Dodany przez guru prawie 6 lat temu
23 13887
9 powodów, dla których warto zagrać w Bless

Soundtrack od Hansa Zimmera

Rzadko kiedy zwracamy uwagę na ścieżkę dźwiękową w grach MMORPG, ale dla Bless musimy zrobić wyjątek. A to dlatego, że za soundtrack odpowiada człowiek z topu topów – Hans Zimmer, który stworzył dotąd niesamowite kompozycje do takich hitów jak „Król Lew” (za ten film dostał Oskara), „Incepcja”, „Ostatni Samuraj”, „Mroczny Rycerz”, „Kod Da Vinci” czy „Interstellar”. 

Ciekawe, ile zer musiało się znaleźć na czeku dla Pana Zimmera, żeby zechciał stworzyć coś z gatunku MMORPG. Pewnie dużo, ale mimo wszystko było warto. Pierwsze kawałki brzmią naprawdę fenomenalnie. 

Naprawdę otwarty świat

To, co jeszcze kilka lat temu było wpisane w MMORPG-owe DNA, teraz jest absolutną rzadkością. Trudno teraz znaleźć na rynku jakiś nowy tytuł, który oferowałby prawdziwy (!!!) otwarty świat. Bez niewidzialnych ścian, bez ekranów ładowania, bez uczucia totalnego „zamknięcia”. Z ratunkiem przychodzi jednak Bless. Dostaniemy kilometry otwartej przestrzeni, z majestatycznymi widokami i dzięki czemu przypomnimy sobie stare dobre czasy Lineage 2 czy Aiona.

„Zachodni styl”

To bez wątpienia jeden z najmocniejszych elementów całej produkcji. Przez ostatnie lata byliśmy karmieni azjatyckimi tytułami w azjatyckim stylu i azjatycką kulturą, która jest nam kompletnie obca i której nie rozumiemy chyba tak dobrze, jak Chińczycy, Japończycy czy Koreańczycy, którzy mają z nią do czynienia na co dzień. 

Dlatego z wielkim utęsknieniem czekamy na Bless, który mimo tego, że sam powstał w dalekiej Azji (Neowiz Studios to południowokoreańska firma), to oferuje niesamowicie „zachodnie” podejście do grafiki. Dosłownie wszystko, od architektury miast po modele postaci, jest tutaj stworzone w europejskim czy nawet średniowiecznym stylu. 

Bo to piękna gra

Strona graficzna Bless trochę się zestarzała przez ostatnie burzliwe lata, ale nadal robi duże wrażenie. Bardzo duże. Gdy tylko dzieło Panów z Neowiz Studios zagości na Steamie, z miejsca stanie się jednym z najpiękniejszych MMORPG w historii. Odpalając Bless na maksymalnych ustawieniach graficznych, zapewnicie sobie niesamowite doznania wizualne, porównywalne z tym, czego doświadczamy w Black Desert Online czy Elder Scrolls Online. 

Bless potwierdza również, że z silnika Unreal Engine 3 można wycisnąć ostatnie soki i stworzyć coś absolutnie pięknego. 

Oby tylko optymalizacja została poprawiona (to podobno jeden z kluczowych elementów), bo bez tego zostanie nam granie na ustawieniach Low lub Medium, a tego byśmy oczywiście nie chcieli. 

Masowe PvP

Jeśli jesteście fanami masowego PvP w grach MMORPG, to nie macie innego wyjścia – musicie kupić Bless. Gierka na nowo rozpali w was miłość do tego elementu. To właśnie tutaj weźmiemy udział w „epickich” bitwach na setki osób. Będzie tłoczno, będzie chaotycznie, ale przecież o to w tym wszystkim chodzi. 

Praktycznie cały end-game w Bless jest skupiony wokół elementu PvP, więc jeśli wolicie zabijać potworki niż innych graczy, to lepiej od razu przerzućcie się na World of Warcraft lub Final Fantasy XIV. Szkoda się męczyć z czymś, czego nie lubicie robić. 

Klasyka w czystym wydaniu

Jedni uznają to za plus, inni za minus. Dla mnie jednak „klasyczność” to zdecydowanie pozytywna rzecz. W czasach gdy producenci prześcigają się w coraz bardziej odjechanych pomysłach, fajnie będzie zagrać w coś, co bazuje na fundamentach gatunku Massively Multiplayer Online Role Playing Online, gdzie liczyły się jeszcze zupełnie inne rzeczy niż teraz. Bless to taki oldschool, ale w nowoczesnej odsłonie. Otwierając błyszczące pudełko z grą, w środku ujrzycie smaczne chrupki, które ze smakiem zajadaliście za dzieciaka. 

Dwie strony konfliktu

Przykład World of Warcraft udowodnił, że gry MMORPG posiadające u siebie dwie rywalizujące ze sobą frakcje, są po prostu ciekawsze od standardowych tytułów. Nie chodzi jedynie o aspekt fabularny, ale również politykę czy własne spojrzenie na świat. Przecież każda strona konfliktu w Bless (Hieron i Union) ma swoje racje.  Nie możemy powiedzieć, że jedna strona jest dobra, a druga zła. To wszystko zależy od punktu siedzenia. 

Jeśli cenicie sobie pokój, ale też pewien konserwatyzm w wychowaniu, to wybierzcie frakcję Hieron. Jeśli jednak jesteście za postępem i otwieraniem się na nowe kultury i cywilizacje, to zdecydujecie się na Union. Sami widzicie, że nic nie jest tutaj czarno-białe i może dlatego rywalizacja pomiędzy tymi frakcjami zapowiada się jeszcze ciekawiej. 

Brak Pay-To-Win

W czasach lootboxów, DLC czy wypchanych Item Shopów fajnie zobaczyć grę MMORPG wolną od jakiegokolwiek Pay-To-Win.  Neowiz Studios nie bez powodu zdecydowało się na system Buy-To-Play. Posłuchali opinii swoich fanów, którzy wolą zapłacić raz a dobrze, ale potem nie męczyć się z mikrotransakcjami. Bless jest zbyt fajnym tytułem, żeby miał skończyć na dnie z metką P2W. Potrzebny jest sprawiedliwy model płatności, a chyba taki zapewnia  system B2P. Prawda? 

Oczywiście pozostaje jeszcze kwestia ceny, która wciąż nie jest znana, ale koreańscy producenci raczej nie wyskoczą z ceną 300 zł za egzemplarz. 

Bo nic ciekawego nie wychodzi w najbliższym czasie:)

Kto wie, czy to nie najważniejszy powód przemawiający za grą. Bless (Online) będzie nie tylko największą premierą MMORPG w tym półroczu, ale również jedna z największych w ostatnich latach. Dawno nie dostaliśmy tak rozbudowanego i tak wysokobudżetowego (60 mln dolarów) tytułu. Bless ma wszelkie podstawy, żeby stać się realną konkurencją dla ArcheAge czy Guild Wars 2. Jeśli czekacie na nowego dużego MMORPG, to raczej nie znajdziecie niczego lepszego niż Bless. 

Bo możemy wszystko złapać

Taming nie jest nowym systemem w MMORPG, ale dzięki Bless wchodzi na jeszcze wyższy poziom. Wszystkie, no prawie wszystkie mobki w grze można złapać, oswoić i użyć potem do własnych celów. To będzie bardzo ważny element gry, przy którym spędzimy długie godziny. 

Więcej pisał o tym PefriX w ubiegłym roku

W skrócie, każde stworzenie w Bless może należeć do nas. By je przejąć musimy wygrać w zręcznościowej mini-gierce, która nie jest skomplikowana. Naszych podopiecznych można ulepszać, zwiększając im poziom (podobnie jak w Pokemon GO), dzięki czemu ich statystyki rosną w górę. Do tego przywoływanie ich oraz korzystanie z usług również zapewnia punkty doświadczenia. Rozwinięcie stworzenia do poziomu legendarnego sprawia, że otrzymuje ono unikalny wygląd. Pety wyposażone zostały również w zdolności. Część z nich przyda się w walce, a niektóre zapewnią efekty pasywne, jak np. bonus do expa. Umiejętności podopiecznych można też wymieniać.


23 Komentarzy


Ostatnie gry

Najnowsze filmy z naszego YouTube