Black Desert ma problem z prywatnym serwerem, który może im zabrać wielu graczy
Black Desert ma problem. Wielki problem. Pomimo trwającej promocji na grę (20 zł za egzemplarz), z gry mogą teraz ubyć ubywać setki, a może nawet tysiące osób.
Wszystko z powodu wczorajszej premiery Crimson Desert. Jest to największy, a na pewno najbardziej profesjonalny prywatny serwer Black Desert na świecie, który obiecał fanom gry wszystko to, czego nie spełniło Pearl Abyss lub Kakao Games.
Chodzi przede wszystkim o uczciwą zabawę, w której nie ma miejsca na żadne Pay2Win. Crimson Desert ma też inne zalety. Bazuje na wersji południowokoreańskiej, co oznacza, że kolejne dodatki, klasy czy regiony będą trafiać na prywatny serwer kilka miesięcy wcześniej niż do oficjalnej anglojęzycznej wersji BDO. Istne kuriozum...
Nasuwa się tylko jedno pytanie – czy Crimson Desert przetrwa próbę czasu? Cały czas mówimy przecież o pirackim serwerze, który może i ma szlachetne pobudki, ale mimo wszystko „łamie” prawo.
Nie zapominajmy też, że jakiś czas temu Pearl Abyss zarejestrowało znak towarowy „Crimson Desert”. Może po prostu chciało mieć haka na prywatny serwer w sądzie? Póki co jeszcze nic się nie stało, ale co będzie potem. Tego akurat łatwo się domyślić.
Będziemy monitorować sytuację. Kto wie, może Crisom Desert skończy jak Nostalrius z WoW-a? A może będzie działał wiele lat, cały czas zabierając ludzi z globalnego BDO?
Rzecz jasna nie podamy wam linku do pirackiego serwera.