Elder Scrolls Online: Markarth - co oferuje zakończenie Mrocznego Serca Skyrim?
ESO nie przestaje się rozwijać. Coroczne pakiety rozszerzeń zapewniają nam graczom dobrą zabawę.
W tym roku, gwoli przypomnienia – trafiliśmy do Skyrim na trop wampirzego spisku, który miał na celu przejęcie władzy nad światem – co za niespodzianka prawda? Powrót do Skyrim to wielkie przeżycie, bo piąta część serii nieodmiennie cieszy się ogromnym szacunkiem. Wielu fanom jednak czegoś brakowało. Czegoś istotnego, co w TES V wprawiało nas w niemały zachwyt. Mowa oczywiście o Markarth – i śpieszę z informacją, że roczna historia Mrocznego Serca Skyrim, ma swoją kulminację właśnie w tym mieście. Razem z developerami, wybrałem się w podróż, żeby sprawdzić i posłuchać co dla was przygotowali. Lecimy z tematem.
Zanim jednak przejdziemy do Markarth, zatrzymajmy się na chwilę i spójrzmy na Update 28 – który jest dostępny dla każdego gracze. Wprowadza on kilka zmian, ale też i ułatwień, które poprawiają jakość życia w grze. Na pierwszy poszedł rework Ice/Frost Staffów. Drzewko zostało całkowicie przebudowane, dzięki czemu ma lepiej sprawdzić się zarówno u tanków, jak i bardziej defensywnych postaci. Nie zdziwcie się więc, kiedy wyciągniecie swój Ice Staff i zastaniecie zupełnie inne umiejętności. Drugim ważnym dodatkiem jest kolekcja zestawów przedmiotów – która pozwoli wam uwolnić masę miejsca w ekwipunku. System będzie odnotowywał zebrane przez was przedmioty setowe i pozwalał przyzwać je w każdej chwili, za niewielką opłatą specjalnej waluty. Warto zanotować, że im więcej części danego zestawu mamy, tym tańsza ta operacja będzie. Z tego dodatku skorzystacie przy stacjach transmutacyjnych, a wasze kolekcje obejrzycie w zakładce kolekcje – zestawy. Ostatnim wartym wspomnienia dodatkiem jest nowa solo arena Vateshran Hollows. Miłośnicy ciężkich wyzwań – szykujcie się.
Markarth to jednak przede wszystkim nowa trzybiomowa strefa, która pozwoli nam stoczyć ostateczną potyczkę z Grey Host. Razem z naszymi towarzyszami wyruszymy, by zakończyć tą wampirzą plagę i uwolnić Skyrim na długie lata. Trzeba jednak uważać, bowiem Markarth to zupełnie inna strefa, a jej mieszkańcy są znacznie mniej przyjaźnie nastawieni. Tutaj wciąż obowiązują podziały klanowe, a nie każdy z klanów jest na tyle przyjazny, żeby zaakceptować obce twarze. Wrażenie robią szczegóły, z jakimi zostali zaprojektowani mieszkańcy rejonu. Pancerze wzbudzają prawdziwą trwogę i widać, że włożono w nie dużo pracy. Czaszki i kości to normalny widok na plecach i głowach mieszkańców. Widać to szczególnie w nowym mieście – Reach. Tamtejsi strażnicy to goście, którym na pewno nie chciałbym podskoczyć.
Reach zasługuje na kilka słów, jest to bowiem miasto unikalne w skali ESO, a prawdopodobnie całego uniwersum Elder Scrolls. Mamy tu do czynienia z miastem wertykalnym, które pnie się w górę, ale i schodzi głęboko w dół. Mamy tu hub dla crafterów, nowe mieszkanko dla graczy, no i oczywiście masę questów – w tym wątek główny, który nie raz poprowadzi nas podziemnymi labiryntami. Na uwagę zasługuje przede wszystkim wykonanie i dbałość o szczegóły – Reach jest podobne, ale jednak inne od tego, które znamy. Przywołuje wspomnienia, ale też wzbudza ciekawość – a o to według mnie chodzi wprowadzając znane z singlowej wersji strefy.
Ale Reach to tylko kawałek Markarth! Trafimy tu na strefy pokryte grubymi połaciami śniegu, ale też na dolinę, w której mimo wszelkich przeciwności klimatycznych, panuje wiosna – kwitną kwiatki, latają pszczółki i motylki i jest ogólnie sielankowo, gdyby nie przeróżne bestie, chcące ukręcić nam łeb. W tym miejscu muszę się zatrzymać i powiedzieć, że dbałość o detale twórców zachwyca mnie po raz kolejny. Tym razem trafiłem np. na dzikiego niedźwiedzia, który nie wałęsał się bez celu po strefie jak worek exp, a ocierał się o drzewo, żeby pozbyć się tego natrętnego swędzenia. Po prostu cudo.
Specjalnie nie rozpisuje się o fabule, bo tą chcę pozwolić odkryć każdemu z was samemu. ESO stoi przecież tymi historiami, w które wkładane jest tak dużo serca – było by grzechem psuć wam zabawę. Bądźcie jednak pewni, że zabierze was ona w najgłębsze odmęty Skyrim. Tak moi drodzy – po raz kolejny trafimy do Blackreach, które naprawdę rozciąga się pod całym Skyrimem! Nie wierzycie? Ruszcie na eksplorację podziemi i bardzo szybko odkryjecie, że jaskinie są połączone. Bez problemu możemy przejść trzy strefy, nie oglądając światła dziennego przez długie, długie godziny.
Markarth jest już na serwerach od 2 listopada – jeśli chodzi o PC. Gracze konsolowi muszą wytrzymać do 10 listopada, ale naprawdę warto. Szykujcie swoje bronie, najpotężniejsze zaklęcia i ruszajcie pokonać okrutnych wampirzych lordów. Do zobaczenia na szlakach!
Tekst autorstwa Zetriga, stworzony przy współpracy z developerami gry