Final Fantasy XIV i sprawa DDoS
Ataki DDoS już praktycznie na nikim nie robią wrażenia – co najwyżej wywołują złość i zażenowanie. Regularnie któryś wydawca gry staje się celem „internetowych złoczyńców”. Jeśli ktoś tam wierzy, że działają oni niczym Robin Hood, to (moim zdaniem) jest w błędzie. Atakowanie produkcji sieciowych nikomu nie pomaga, a szkodzi jedynie całej społeczności.
Już w zeszłym miesiącu z podobnym problemem radziło sobie Final Fantasy XIV. Ataki DDoS na serwery Ameryki Północnej zbierały „lagowe” żniwo, a do tego wszystko podczas premiery dodatku Stormblood.
„However, since July the attacks have shifted away from the FINAL FANTASY XIV game servers and the target has changed to focus on the upper-tier internet service providers (ISPs) that are required to connect to the data center. These attacks to the upper-tier ISP network are causing lapses in communication to the game servers, giving rise to instant disconnects during logins.”
Square Enix twierdzi, że poradziło sobie z problemem i wszystko powinno być już w porządku. Zastrzegają jednak, że ataki mogą pojawić się ponownie. Sprawa była na tyle poważna, że musieli skorzystać z pomocy.
Pozostaje trzymać kciuki, że już niedługo DDoS-owy problem zostanie pożegnany na zawsze. Nikomu bowiem nie życzę „grania” w takich warunkach…