Final Fantasy XIV znalazło winnych ostatnich lagów, disconnectów i crashów gry. To… DDoS-erzy
Square Enix: - To oni
Gracze: - Kto?
Square Enix: - Jak to kto? DDoS-erzy!
Twórcy Final Fantasy XIV ogłosili właśnie, że ostatnie problemy z działaniem gry (kłopoty z zalogowaniem się, lagi na serwerach, nagłe disconnecty, częste crashe), które trwały od piątkowego headstartu, były spowodowane atakami DDoS, a nie – jak podejrzewali niektórzy fani – nieudolnością firmy Square Enix.
Wierzycie im? Japończycy to honorowy naród i raczej nie staraliby się nas okłamać. Mogli przecież powiedzieć, że zainteresowanie dodatkiem Stormblood przerosło ich oczekiwania, nie poradzili sobie z natłokiem osób i serdecznie przepraszają wszystkich poszkodowanych. Zamiast tego szczerze przyznali się do ataków DDoS.
Problemy zostały podobno zażegnane (nie gram w FFXIV i nie mogę tego potwierdzić), a Square Enix stara się teraz wytopić winowajców. Równocześnie zagwarantowano, że dane gracze FFXIV zostały w nienaruszonym stanie. Nie macie się czego obawiać. Przynajmniej na razie
Niestety to już kolejna premiera MMORPG, która jest zakłócana przez DDoS-y. Jedne firmy radzą z tym sobie lepiej (Zenimax Studios), inne trochę gorzej (Blizzard).