Najlepsze fabuły w MMORPG – TOP 5
Nie jestem fanem fabularyzowanych MMORPG-ów. Marudziłem Wam o tym niejednokrotnie, przy czym mój największy zarzut dotyczy tego, że historie w tych grach skierowane są do jednego gracza. Każdy z nas jest Wojownikiem Światła, czy Zbawcą Azeroth – nie ma bohatera zbiorowego, jest jednostka.
Mimo tego narzekania, nie mogę nie docenić tych otoczek fabularnych. To w końcu one wyróżniają dane gry na tle konkurencji, budują świat, czy całe uniwersum. Skoro już jesteśmy częścią jakiegoś opowiadania, to raczej chcemy, by było wciągające i spójne. Dlatego przyszła pora wskazać najlepszych bajkopisarzy wśród gier MMORPG.
Zastrzegam przy tym, że TOP-ka jest rzeczą subiektywną i z niektórymi decyzjami z pewnością się nie zgodzicie. Przypominam, że oceniam tutaj TYLKO fabułę, a do tego wymieniłem jedynie najlepsze moim zdaniem tytuły.
5. Final Fantasy XIV
Absolutnie tragiczny początek. Głównie za sprawą braku udźwiękowienia, nagłej obecności dźwięków, a potem ponownego braku udźwiękowienia. Jak przeboleje się ten start, to potem Eorzea otwiera przed nami swoje fantastyczne wrota. Nie mamy tutaj większego wpływu na fabułę, raczej jesteśmy jej uczestnikami, ale spokojnie – to wystarczy.
Zakładając oczywiście, że zechce Wam się czytać masę dymków z dialogami, które są ogromnym źródłem wiedzy o świecie gry. O ile bycie Wojownikiem Światła na początku mi przeszkadzało, tak z czasem przywykłem do tej roli. Pod tym względem zdecydowanie bardziej polecam dodatki, które mocno rozwijają historię Final Fantasy XIV i oferują coś więcej niż zabawę w zbawcę świata. Chociaż jeśli jesteście fanami uniwersum Final Fantasy, to raczej nie zostaniecie niczym zaskoczeni :).
4. Star Wars: The Old Republic
Kto nie chciałby wcielić się w Rycerza Jedi? Ewentualnie stanąć po drugiej stronie barykady, jako Sith? Star Wars: The Old Republic przekroczył moim zdaniem dopuszczalną granicę fabularyzowania gry MMORPG. Ewoluująca historia jest kosmiczna i wspaniała, ale nadaje się na osobną grę single player lub w co-opie. Zupełnie nie sprawdza się w konwencji masowego, sieciowego RPG-a.
Zwyczajnie warstwa fabularna (udźwiękowienie dialogów <3) jest zbyt rozbudowana i wciągająca, przez co człowiek zapomina, że jest jedynie jednym z wielu graczy. Samą produkcję warto docenić za to, że mamy realny wpływ na dalsze postępy naszej historii w zależności od podejmowanych decyzji. Do tego klasy postaci i strony konfliktu oferują różne ścieżki. Zdecydowanie polecam SW: TOR właśnie dla możliwości wsiąknięcia we własny, mały świat Gwiezdnych Wojen. Niech Moc będzie z Wami!
3. The Elder Scrolls Online
MMORPG, którego deweloperzy nie nazywają MMORPG-iem – i słusznie! The Elder Scrolls Online oferuje fantastyczny świat, który wciąga. Wymaga jednak, aby zapomniało się o graniu (zdobywaniu gearu, expieniu, itd.), a korzystało się z historii. Rozbudowane dialogi, niesamowicie przyjemne questy oraz ogromny świat do eksploracji.
Niemal za każdym rogiem czeka na nas przygoda, jakieś katakumby do zwiedzenia, czy ludzie potrzebujący pomocy. Gracz czuję, że jest bohaterem, który ratuje kogoś w potrzebie. O ile podstawka nie jest aż tak wspaniała, tak DLC oraz Morrowind (Summerset jeszcze nie smakowałem) oferują bardzo przyjemne kampanie fabularne. I nie chodzi w nich o szybkie wzbogacenie się, czy zdobycie kilku poziomów. Aby docenić The Elder Scrolls Online, trzeba chcieć poznać historię. Gildia Złodziei czeka!
2. World of Warcraft
Król MMORPG nie jest u mnie na pierwszym miejscu?! Owszem, bo o ile uwielbiam świat Warcrafta, tak mam za dużo do zarzucenia fabule World of Warcraft. Sytuacja, w której cały dodatek przeszkadza mi przez opowiadaną historię, spowodowała brak pierwszego miejsca. Niemniej Azeroth (i nie tylko!) to i tak jeden z fajniejszych światów, jakie w ramach MMORPG dane mi było przemierzać.
Siódmy dodatek na horyzoncie, a my przez ten czas od zwykłego, szeregowe orka czy trolla (ras Przymierza nie warto wymieniać) przeszliśmy naprawdę długą drogę. Cały czas walcząc z Płonącym Legionem, okazjonalnie przypominając sobie o pladze nieumarłych, czy wracając do konfliktu pomiędzy frakcjami. Byliśmy świadkami upadku i śmierci Warchiefów, zbombardowania Theramore, wbicia wielkiego miecza w planetę, a teraz szykujemy się na płonące Teldrassil.
Nasza rola w tych wydarzeniach była ogromna, od zwykłych widzów, poprzez uczestników, aż do głównych bohaterów z artefaktami w dłoniach. Gdyby tylko nie próbowano ruszać zabawy z liniami czasowymi i alternatywnymi rzeczywistościami, to zdecydowanie World of Warcraft byłoby numero uno na mojej liście.
1. Guild Wars 2
Nie lubię Guild Wars 2. To dla mnie zbyt przystępny dla wszystkich tytuł. Typu „wskocz na chwilę, zagraj pół godzinki, a potem zapomnij na pół roku”. Niemniej jeśli chodzi o uniwersum, to ArenaNet zdecydowanie poradziło sobie z tematem. Znajdzie się coś i dla fanów oryginalnego Guild Wars, chociaż sama historia luźno nawiązuje do poprzedniczki, zamiast ją bezpośrednio kontynuować. I w zasadzie to bardzo dobrze!
Nowa Tyria bowiem ma dla nas masę sekretów, ale jeszcze więcej fabularnej otoczki w której uczestniczymy. Świat gry zmienia się, a dzięki regularnym Living Story/World, historia cały czas idzie do przodu. Gracze byli świadkami wielkich przewrotów i rewolucji, skrytobójczych ataków na najważniejsze osoby w sojuszu – generalnie niekończąca się akcja. W tle nie zabrakło oczywiście i smoków, które są tutaj głównym „last bossem” fabularnym, chociaż nie zawsze.
Największym smaczkiem jednak jest dla mnie „personal story” naszej postaci. Ten element został zrealizowany w ciekawy sposób, dzięki czemu z jednej strony stworzony przez nas bohater ma własny wątek fabularny, ale z drugiej nie jest jedynym bohaterem Tyrii. W ten sposób udało się uniknąć sytuacji, w której wszyscy jesteśmy Wielkimi Herosami.
Nie, każdy ma swoje prywatne pięć minut, w którym nie uczestniczą inni gracze. Co ciekawe, możemy podejmować decyzje, które zaważą na dalszym rozwoju naszej historii oraz wpłyną na kolejne atrakcje. Opowieść z kolei zależna jest nie tylko od rasy czy klasy bohatera, ale również od decyzji podjętych przy tworzeniu herosa!
Mimo mojej niechęci do tego tytułu, jeśli chodzi o możliwość immersji oraz wczucie się w jego świat, to zdecydowanie Guild Wars 2 uważam za najlepszą produkcję. I tak, wiem, że pewnie większość z Was uzna moją listę za haniebną, bo wyróżniłem „gupie GW2, zamiast doskonałego WoW-a”. Przypominam tylko, że to subiektywna lista, a „jam nieudacznik, grafoman i śmieć”.