Nowy szef Blizzarda wspiera boostowanie raidów w World of Warcraft
Blizzardem rządzą aktualnie dwie osoby. Jedną z nich jest Mike Ybarra, który dał się poznać społeczności, jako gracz World of Warcraft. I to taki, który raiduje oraz robi dungeony na poziomie mythic+. Wzbudził on już ostatnio sporo wątpliwości wśród części graczy tego MMORPG-a, bowiem głośno wyrażał swoje zadowolenie z ogólnego pomysłu na WoW-a. Mowa tutaj o stawianiu właśnie na tego typu zawartość, czyli mythic+.
Mike Ybarra wywołał ponownie zamieszanie kilka dni temu, kiedy w trakcie weekendu uczestniczył w "heroic Sanctum of Domination sales run" ze swoją gildią. Tak, szef Blizzarda boostował najnowszy raid w World of Warcraft za opłatą. Oczywiście w goldzie, ale sam ten fakty wystarczył, aby część społeczności gry głośno wyraziła swoje niezadowolenie. Dlaczego?
Boostowanie zawartości MMORPG-a to rzecz normalna. Boostowanie było, jest i będzie, bowiem to szybki sposób na zarobek dla osób, które mają umiejętności oraz sprzęt, aby przeprowadzić przez trudniejszy dungeon czy raid jakiegoś gracza, chcącego zapłacić za usługę. Problem rodzi się wtedy, gdy boostowanie psuje ekonomię gry i jest dominującym sposobem na zarabianie. W World of Warcraft nie pomaga przy tym obecność WoW Tokena.
Takie przynajmniej argumenty wytaczają rozgniewani gracze, którzy nie są zadowoleni z tego, że szef Blizzarda wspiera boostowanie w World of Warcraft. Wskazują oni, że jeśli boostowanie jest chlebem powszednim i gracze bardzo chętnie z niego korzystają (wymieniając WoW Token na złoto, a nim z kolei płacąc za boosta) to coś nie tak jest z grą. Społeczność powinna przecież SAMA radzić sobie z wyzwaniami rzucanymi przez tego MMORPG-a, a nie polegać na bardziej doświadczonych osobach.
Faktycznie, przyglądając się czatowi w grze, ciężko jest nie zauważyć nadmiaru ofert związanych z boostowaniem. I znów podkreślam – takie coś istniało od zawsze, ale zjawisko to nasiliło się po dodaniu WoW Token oraz zmianach w World of Warcraft przez które gra „stała się mniej przyjemna”.
Warto tutaj zaznaczyć, że nikt nie obwinia graczy boostujących za to, że oferują swoje usługi i w ten sposób zarabiają. Problemem jest sama produkcja, nadmiar casualowych osób „chcących się ubrać w raidzie bez wysiłku” oraz brak działań ze strony Blizzarda.
Bo czemu właściwie firma miałaby coś z tym robić? Im się hajs przecież zgadza. Gildia szefa Blizzarda życzy sobie 300 000 golda za wyczyszczenie Sanctum of Domination. WoW Token kosztuje około 20 dolarów i sprzedany może zostać na aukcji za jakieś 200 000 golda (celowo podaję ceny amerykańskie). Dwa takie tokeny zapewniają nam zatem zrobiony raid – firma zarabia zatem 40 dolarów na kimś, kto chciał mieć z górki. Czysty biznes!
Nie brakuje również osób broniących boosting – zwracają uwagę, że jest to najlepsza opcja, aby podreperować swoje statystyki na warcraftlogs.com i dostać zaproszenie do interesującej nas gildii. Poza tym najlepsze gildie mogą w ten sposób zarabiać, aby móc regularnie robić mythic+ i raidy na poziomie mythic, które są zwyczajnie drogie przy tej ilości prób, które oni podejmują.
Jakie jest z kolei Wasze stanowisko w tej sprawie? Co sądzicie o boostowaniu raidów w MMORPG? Nie widzicie w tym żadnego problemu, czy całe to zjawisko nie powinno wpływać na ekonomię gry?
Likely streaming our heroic SoD sales run and high'ish end m+ tonight (20-23) starting at 5pm PT. 👍👍🎃😍
— Mike Ybarra 🎃 (@Qwik) October 16, 2021