To był jeden z najtrudniejszych bossów w historii World of Warcraft. Padł po 357 próbach
Halondrus – zapamiętajcie to imię.
Jest to siódmy boss w najnowszym rajdzie “Sepulcher of the First Ones”, który – ku zaskoczeniu wszystkich – okazał się jednym z najtrudniejszych i najbardziej wymagających “szefów” w całej historii World of Warcraft.
Zacznijmy jednak od początku…
Tydzień temu, tuż po wypuszczeniu mitycznego poziomu trudności, najlepsze gildie WoW-a rozpoczęły wyścig po “World First”. Z początku wszystko szło gładko, pierwsze bossy padały jak muchy i wydawało się, że cała batalia zakończy się w mniej niż tydzień.
Aż tu nagle przyszedł czas na Halondrusa, który okazał się ścianą nie do przebicia. Najlepsi gracze WoW-a męczyli się z nim od ubiegłego piątku i dopiero gildii “Liquid” (byłe Complexity-Limit) udało się go pokonać.
Ale jakim kosztem – Liquid potrzebowało aż 357 prób, żeby zabić bossa (dziesiąty najwyższy wynik w historii gry). Dla porównania: poprzednie final bossy (!!!) w rajdach padały po 130-170 próbach…
Cała walka:
UPDATE: dosłownie przed chwilą gildia “Echo” (poprzedni triumfatorzy) także poradziiła sobie z Halondrusem. Potrzebowali do tego 361 prób, czyli jeszcze więcej niż Amerykanie.
***
Jeśli Halondrus dostarczył tak wiele trudności, to strach pomyśleć, co będzie się działo z późniejszymi bossami, albo samym The Jailerem, który czeka na końcu “Sepulcher of the First Ones”.
Czyżby Blizzard wyciągnął wnioski z poprzednich (łatwych) rajdów i dostarczył taki content i takie mechaniki, które rzeczywiście będą wymagały ogromnych pokładów skilla?
Gildie “Liquid” oraz Echo są obecnie liderami wyścigu, ale za ich plecami mamy aż czternaście gildii z wynikiem 6/11.