Wargaming przyznaje, że World of Warplanes okazał się porażką
Ameryki nie odkryli. Od dawna wiedzieliśmy, że World of Warplanes to przeciętniak, który nie ma żadnych szans z absolutnym hegemonem, jakim był i wciąż jest War Thunder.
O ile Wargamingowi udały się czołgi (World of Tanks) oraz statki (World of Warships), to samoloty okazały się porażką.
W wywiadzie dla VentureBeat szefowie WG po raz pierwszy tak otwarcie mówią o WoWp.
Walki powietrzne z czasów II wojny światowej za pomocą klawiatury i myszy - nie wszystkim to się podoba. Pilotami wojskowymi zostają tylko specjalnie wyszkoleni ludzie. Wiemy, że nie każdy może być pilotem, a co dopiero pilotem wojskowym.
Nie udało się. Mógłbym wymyślić bardziej eleganckie sformułowanie. Mógłbym nawet powiedzieć, że mieliśmy pecha. Ale nam się po prostu nie udało.
Pod względem prezentacji i dokładności historycznej był taki sam jak w World of Tanks. Mieliśmy kultowe samoloty, kultowych pilotów, kultowe bitwy. Mieliśmy Messerschmitts, Mustangi i Spitfire. Ale jako gra komputerowa, w której chcesz spędzić 10 minut, aby odpocząć i dobrze się bawić, ilość wysiłku, jaki musiał wykonać twój mózg, była czymś więcej niż zabawa, którą otrzymałeś.
Oczywiście gra nadal działa. I będzie działać. Nie wyłączymy jej. Jest trochę opłacalna.
Podsumujmy. Wargamingowi nie udało się przenieść do Warplanes to, co wypaliło w World of Tanks i World of Warships. Może nie mieli wizji, a może dopadł ich – jak wspomnieli – zwykły pech.
Najważniejsza informacja, z naszego punktu widzenia, jest taka, że World of Warplanes nie zostanie zamknięty. Pomimo takiej, a nie innej grywalności WoWp przynosi pewne dochody. Zapomnijcie jednak o aktualizacjach. Warplanes znajduje się w stanie wegetacji. Od ubiegłego roku nie otrzymał żadnej aktualizacji.