Wojna producentów sieciowych gier z rasizmem trwa
My w najbezpieczniejszym kraju na świecie najmniej odczuwamy napięcia jakie targają ostatnio starym kontynentem. Presja religijna związana z masową migracją arabskich narodów wywołuje coraz większe fale nienawiści wśród rdzennych europejczyków, co przekłada się niestety również na realia wirtualnych światów, które przemierzamy w pogoni za przygodą.
Gracze pozwalają sobie na coraz bardziej cięte riposty nawiązujące do koloru skóry, czy pochodzenia innych użytkowników, co szczególnie dało się we znaki podczas finałów gry Hearthstone podczas DreamHack Austin. W finale naprzeciwko Chakkiego usiadł grający dla Gale Force eSports Terence Miller.
Finały były transmitowane na żywo przez Twitch, jednak rozgrywka nie była głównym obiektem zainteresowania "fanów". Najbardziej interesującym okazał się być kolor skóry Terence'a. Komentarzy i złośliwości było tak dużo, że moderatorzy nie byli sobie w stanie z tym poradzić. Szef Blizzardu zapowiedział otwartą walkę z tym zjawiskiem.
Jesteśmy bardzo rozczarowani ofensywnym językiem nienawiści, którego używali niektórzy widzowie podczas DreamHack Austin w ten weekend. Jednym z naszych haseł i zasad jest „Play nice; Play Fair” – uważamy więc, ze zarówno w społeczności graczy, jak i poza nią, nie ma miejsca na rasizm, seksizm, język nienawiści i inne dyskryminujące ludzi zachowania.
Ostatnimi czasy narodziły się też nowe organizacje mające za zadanie kontrolę e-sportu.
W wielu tytułach odbywają się zorganizowane akcje wymierzone nie tylko przeciwko rasistom, ale ogólnie przeciwko hejterom, czy innym "internetowym kozaczkom". Fala banów kont graczy przetoczyła się przez serwery RuneScape, którzy z powodów długotrwałego szerzenia nienawiści wśród społeczności zostali permanentnie wykluczeni z gry.
Jeden z graczy stracił konto ponieważ ubierał swoją postać w grze na styl członka Ku Klux Klanu i nawoływał na czacie do zabijania konkretnych grup rasowych.
he players whose accounts we took action against spent their time spreading racism, hatred and abuse throughout the game.
Dosyć kontrowersyjny wydaje się ruch studia Paradox, który w swojej najnowszej strategii Stellaris przyczynił się do zablokowania na Steamie modu, który zmieniał kolor skóry wszystkich ludzi w grze na biały, oraz nadawał im tylko europejskie imiona. Decyzja może się wydawać bardzo dziwna, ponieważ taki mod to tylko sprawa kosmetyczna, a do tego widoczna tylko dla tego gracza, który z takiej modyfikacji korzysta. Autorzy modu, którzy zamieścili go w Steam Workshopie użyli w opisie produktu słów “No multiculturalism here", co według użytkowników reddita było bezpośrednią przyczyną takiej, a nie innej decyzji studia Paradox.
Sieć zawsze wydawała się być miejscem neutralnym, gdzie niezależnie od koloru skóry, płci, orientacji seksualnej czy wyznania ludzie spędzali wspólnie czas na rozrywce. Czasy się zmieniają, zmienia się też kultura graczy, jak i podejście producentów gier do tematu i wygląda na to, że jeżeli młode pokolenie, które aktualnie rządzi w internecie nie zmieni swojej "netykiety" to po prostu zostaną w taki, czy inny sposób wyeliminowani z życia online.
Edit (z dedykacją dla crimsontear i innych osób przekonanych o tym, że internet był od zawsze siedliszczem zła wszelkiego.): Nie wiem jak wy, ale ja pochodzę z czasów, kiedy gry nie posiadały "PEGI" i zanim jeszcze na mojej twarzy pojawiły się pierwsze pryszcze to grałem legalnie w takie tytuły jak Fallout, Quake, Mortal Kombat czy Postal - dzisiaj zgodnie z prawem dostępne tylko dla "dorosłych" i nie czułem się dzięki temu bardziej dorosły, czy upoważniony do tego, by pomiatać innymi. W Diablo grałem w sieci przy pomocy modemu i przyznam szczerze, że nigdy nie miałem nieprzyjemności związanych z wyzwiskami w internecie, czy to z mojej strony, czy pod moim adresem. Dzieci były nauczone, żeby nie ufać nikomu, nie podawać numeru telefonu nieznajomym itd, ale szacunku nikt nikogo nie musiał uczyć, to było zawsze naturalnym "zjawiskiem". Ludzie się wygłupiali, trollowali, ale po to, żeby było śmiesznie, a nie po to żeby kogoś poniżyć. Tak to pamiętam, ale to już było dawno temu.
Myślę, że warto się zastanowić dlaczego dzisiaj granie w gry z kreskówką grafiką, jak na przykład League of Legends jest legalne dopiero od 12 roku życia, mimo iż kiedyś przewalające się po ekranie flaki i tryskająca krew nie stanowiły żadnego problemu i w takie gry mogły w zasadzie grać kilkulatki. Gry sieciowe to nie tylko grafika, fabuła, exp, punkty, rankingi i itemy, ale to przede wszystkim ludzie.
Żeby nie sięgać zbyt daleko wystarczy przejrzeć komentarze na naszym portalu sprzed 5-6 lat i porównać je z tymi, które pojawiają się aktualnie. Nie trzeba być detektywem, żeby zauważyć zależność.
Wydaje mi się, że gdy internet dopiero raczkował ludzie bardziej cenili i szanowali ten wynalazek. Kiedyś czat był przepełniony na niemal każdym portalu, a ludzie byli kulturalni (mimo, że anonimowi), bo byli podekscytowani możliwością poznania kogoś nowego i porozmawiania z nim. Podobnie było w grach - sama możliwość grania z ludźmi z całego świata, oraz koszta użytkowania internetu sprawiały, że człowiek cieszył się każdą chwilą gry i faktycznie wczuwał się w postać, nie tracąc czasu i energii na zbędne złośliwości. Obecnie ciężko o takie relacje, zwłaszcza w grach MOBA, gdzie gracz zostaje obsypany gradem wyzwisk, bo mu słabo poszło, niekoniecznie w grze rankingowej. W naszych ukochanych MMORPG też nie jest zbyt fajnie, pomijając kwestie wszechobecnych boterów i cheaterów to raczej ciężko spotkać kogoś, kto gra w MMO po to, żeby poznać kogoś nowego. Gildia zazwyczaj jest po to, żeby robić raidy, a drużyna, by zdobywać punkty rankingowe.
Nie twierdzę, że hejt i hejterzy nie istnieli. Stwierdzam tylko fakt, że był to naprawdę niewielki, wręcz niezauważalny odsetek społeczności graczy, natomiast teraz jest to wręcz naturalne...
Smutne, ale prawdziwe.
Jak to mówią - Panta Rhei.