World of Warcraft: Dragonflight debiutuje o północy. Nowa nadzieja dla gry
Winter Update w Tibii to oczywiście bardzo ważne wydarzenie… ale wydarzenie, które nijak ma się do dzisiejszej/jutrzejszej premiery “Dragonflight”.
Zaraz po północy czasu polskiego wystartuje dziewiąty dodatek w historii World of Warcraft (po The Burning Crusade - 2007, Wrath of the Lich King – 2008, Cataclysm – 2010, Mists of Pandaria – 2012, Warlords of Draenor – 2014, Legion – 2016, Battle For Azeroth – 2018 i Shadowlands – 2020), który musi powinien zmazać plamę po Krainie Cienia i który musi powinien przywrócić WoW-owi należny szacunek.
Są ku temu podstawy, bo “Dragonflight” zawiera w sporo fajnych nowości. Część dostaliśmy już w Pre-Patchu, ale większość z nich zadebiutuje dopiero teraz.
Ale po kolei:
Dragon Isles (Smocze wyspy) to nowa lokacja, która zawiera także nową linię fabularną gry. “Smocze stada z Azeroth powróciły, wezwane do obrony ich rodowego domu. Przepełnione magią żywiołów i energią życiową Azeroth, Wyspy budzą się ponownie, a Twoim zadaniem jest zbadanie ich pierwotnego cudu i odkrycie dawno zapomnianych tajemnic”.
Drugą najważniejszą nowością jest nowa, smocza, humanoidalna rasa (Dracthyr) i przypisana do niej klasa Evokera, która może zostać DPS-em lub Supportem.
Nowy Talent System (dostępny już od Pre-Patcha).
Dragonriding, czyli możliwość ujeżdżania smoków (funkcja znana z Guild Wars 2).
Nowy interfejs z możliwością przenoszenia, modyfikowania i personalizowania elementów.
Maksymalny poziom doświadczenia zwiększony z 60 do 70 lvl.
Aż 8 nowych dungeonów dodanych do gry (cztery do levelowania, cztery dostępne na max lvl).
Nowy rajd (dostępny od 12 grudnia).
***
World of Warcraft: Dragonflight to rzecz jasna płatny dodatek. Standardowy egzemplarz – w sklepie Blizzarda – kosztuje bagatela… 50 euro (233 zł).