WoW Classic nie pokonał prywatnych serwerów. Większość "piratów" została na miejscu
World of Warcraft Classic miał być pogromcą prywatnych serwerów Vanilla, który raz na zawsze rozprawi się z „ciemną” stroną społeczności gry.
Niestety nic takiego się nie stało… i raczej już się nie stanie.
Serwis Kotaku nawiązał kontakt z osobami odpowiedzialnymi za największe prywatne serwery World of Warcraft Vanilla na świecie (Kronos, Elysium – spadkobierca Nostalriusa, Light’s Hope itd.). Co usłyszał?
Rzeczywiście, premiera WoW Classic spowodowała widoczny spadek liczby grających, ale nie można mówić o żadnej tragedii.
Spodziewaliśmy się 50% lub 60% spadku, ale ostatecznie liczba grających skurczyła się o około 25%.
Oznacza to, że 75% osób zostało wiernych piratowi. Może z powodu przywiązania do postaci, a może konieczności płacenia za WoW Classic (żeby wejść do klasyka, trzeba kupić abonament w zwykłym WoW-ie). Ciekawe też, czy osoby, które uciekły do oryginalnej wersji, nie powrócą za dwa tygodnie (kiedy skończy się subskrypcja) do darmowych prywatnych serwerów.
Niektórzy szefowie pirackich serwerów chwalą jednak Blizzarda („poradzili sobie z wieloma problemami, których my nie mamy możliwości poprawić lub ulepszyć”) i wcale nie mają za złe swoim użytkownikom, że odeszli od pirackiego grania.
Blizzard jest oryginalnym twórcą gry. Logiczne, że ludzie będą myśleć, że Blizzard ze swoim doświadczeniem, skryptami i zarządzaniem poradzi sobie lepiej od nas.
Ale przecież wiadomo, że wszystko i tak kręci się wokół pieniędzy. Po prostu ludzie nie chcą (albo nie mogą) płacić za 15-letniego MMORPG, podczas gdy piracki serwer oferuje zbliżone doznania - i to za darmo. Jeśli nie widać dużej różnicy, to po co wydawać kasę? Szczególnie jeśli nie jesteśmy hardkorowymi graczami i wystarczy nam tylko godzinka lub dwie godzinki dziennej nostalgii.