Zagwozdka na niedzielę – najlepszy model płatności to...?
Panie i Panowie! Ladies and gentlemen!
Dzisiaj będziecie świadkami niesamowitego starcia pomiędzy modelami płatności w grach MMO. Nie będzie to żaden pojedynek – zamiast tego zaoferujemy Wam trzyosobowe battle royale! Tylko jeden z nich może zostać na ringu w jednym kawałku. Pozostali będą musieli odpaść i uznać dominację lidera. Kto zatem wyjdzie z tej walki na tarczy, a kto z tarczą?
Zaraz się przekonamy!
Runda 1.
Już na początku na prowadzenie wychodzi zawodnik wagi piórkowej, Free-to-play. Wydaje się uboższy od swoich konkurentów, ale ma w oczach dziwne iskierki. Tak, jak się przyjrzycie, to dostrzeżecie bogaty Item Shop, pełen różnych towarów. Ten model płatności często oskarżany jest o stosowanie Pay-to-Win. Niestety, jest to ciężkie do jednoznacznego udowodnienia. Lekarze bowiem nie zgadzają się ze sobą, czym to całe Pay-to-Win jest. Niemniej potwierdzają, że szkodliwa to rzecz i nieuczciwa.
Nasz Free-to-play jest strasznie popularnym zawodnikiem w gatunku MMO. Niemal na każdym kroku można go spotkać i jego siła tkwi właśnie w ilości. Nie musicie płacić, aby sprawdzić jego możliwości. Wystarczy ściągnąć i bez przeszkód cieszycie się zabawą. To zdecydowanie jego mocna strona. Niektórym przeszkadza schematyczność gier opartych na Free-to-play oraz ich brak oryginalności. Z drugiej strony, czego oczekiwać można od darmowej rozgrywki?
Ten typ zawodnika to również pewien rodzaj kary. Trafiają tutaj tytuły, które nie dały rady utrzymać się w innych kategoriach. Często okazuje się potem, że to właśnie Free-to-play jest dla nich jedynym ratunkiem. Ba, są gry, w które tchnął nawet drugie życie!
Runda 2.
Do walki wkracza Buy-to-play, czyli faworyt zawodów i lider wagi średniej. Udało mu się zdominować rywali, dzięki refleksowi. Jest kosztowny, ale wystarczy raz za niego zapłacić i mamy go (zazwyczaj) do pełnej dyspozycji. Posiada Item Shop, ale teoretycznie uboższy od tego, którym dysponuje wcześniej przedstawiony rywal. U Buy-to-play znajdziemy przede wszystkim przedmioty kosmetyczne oraz drobne przyśpieszacze. Nie jest to zatem nic, czego nie można byłoby przełknąć.
Nasz zawodnik zaczyna jednak przegrywać. Twórcy dorzucili mu opcjonalne DLC oraz już nie tak uczciwy Item Shop. Pojawiły się tytuły eksploatujące ten model płatności i wyciągające od graczy jak najwięcej. Prawie, jakby był Free-to-play!
Sam Buy-to-play zazwyczaj oferuje lepszą jakość rozgrywki, regularne aktualizacje oraz dodatki z nową zawartością. Można również liczyć na support (zdarzają się wyjątki, oczywiście) i populację – gry w tym modelu zazwyczaj mają sporą społeczność. Niemniej w ostatnich latach, jak już wspominałem, coś się popsuło i Buy-to-play stracił swoją reputację. Zresztą, w tej walce również nie idzie mu tak dobrze.
Runda 3.
Moi drodzy, to niesamowite - sytuacja na ringu diametralnie się zmieniła! Przed Wami Pay-to-play, który może poszczycić się dwoma osiągnięciami w wadze ciężkiej. Pierwsze to największe tytuły na rynku korzystające właśnie z tego modelu płatności. Drugie to najmniejsza ilość gier opartych właśnie na nim. Całkiem skrajnie, prawda?
Pay-to-play charakteryzuje przymus comiesięcznego opłacania subskrypcji, jeśli chce się korzystać z jego usług. Co prawda niektórzy wprowadzili Tokeny, które nieco zmieniają sytuację, ale nie zapominajmy – ktoś je wcześniej musi kupić, więc to nadal Pay-to-play. Co jeszcze można powiedzieć o tym modelu? Regularne aktualizacje ze sporą zawartością, pewny i stabilny support, obszerne dodatki wprowadzające masę nowości oraz brak obaw, że coś pójdzie nie tak. Jako płacący klienci możemy spodziewać się obsługi wysokiej klasy. Co prawda, nie zawsze, ale docelowo tak jest.
Zza ringu dochodzą mnie głosy, że widzowie coraz chętniej skłaniają się ku Pay-to-play. Teoretycznie oferuje on to samo, co Buy-to-play, przy czym jest zdecydowanie droższy (czy aby na pewno?). Skąd zatem taka zmiana? Publiczność coraz głośniej zwraca uwagę, że w Buy-to-play pojawia się za dużo trolli oraz oszustów, a sam model również nie jest taki uczciwy. Pay-to-play z kolei to inwestycja na którą nie każdy jest się w stanie zgodzić. Płacenie z gór za miesiąc grania, gdy nie zawsze ma się czas by przysiąc do swojego tytułu? Brzmi to brutalnie, ale jak widać, coś w tym jednak jest!
Runda finałowa
Zawodnicy są już zmęczeni starciem. Nie obyło się bez kopów z półobrotu, supleksów, czy dźwigni. Sporo było nawet obiecanek poprawy oraz pracy nad formą. Nie zabrakło również łez, potu i krwi. Niemniej zbliżamy się do końca walki.
Free-to-play nie traci całkowicie sił, wykazuje się niezwykłą wytrzymałością, a widzowie nadal go lubią. Nikt jednak nie wierzy w jego realną szansę na wygraną. Oferuje nawet uczciwy Item Shop i brak Pay-to-Win, ale nikt mu nie chce zaufać.
Ostateczna przepychanka ma zatem miejsce pomiędzy Buy-to-play oraz Pay-to-play. Zdania są podzielone. Ten pierwszy wydawał się mocniejszy, ale drugi z czasem zyskuje na sile. Przemawia również za nim historia bez skazy, czego o Buy-to-play nie można powiedzieć.
Kto okaże się silniejszy? Kto jest najlepszym modelem płatności? O tym zadecydujecie Wy, telewidzowie. Wystarczy, że wyślecie SMS pod numer XXXXX o treści F2P, B2P lub P2P. Wybierajcie ostrożnie, bowiem to od Waszych głosów zależeć będzie ostateczny wynik tego starcia!
Podczas gdy Wy oddajecie swoje głosy na faworyta, również i ja podzielę się swoją opinią. Generalnie jestem fanem zawodnika Buy-to-play i to w niego chciałbym zainwestować. Niemniej sam zauważyłem, że dopuszcza się on niecnych praktyk i już nie jestem aż tak do niego przekonany. Wierzę jednak, że to nadal najlepszy model płatności.
Może przemawia przeze mnie cebula, ale płacenie abonamentu mi nie odpowiada. Zwyczajnie nie gram na tyle w jeden tytuł, by móc bez wewnętrznej zgryzoty co miesiąc za niego płacić. Pamiętajcie jednak, że w moim przypadku to wynika z wykonywanej pracy, więc u innych zawodnik Pay-to-play może okazać się lepszym wyborem.
A Wy, drodzy widzowie, kogo wybraliście jako swojego czempiona?