Zagwozdka na niedzielę – Pay-to-Win odchodzi do lamusa 2.0

Dodany przez PefriX ponad 6 lat temu
7 7023
Zagwozdka na niedzielę – Pay-to-Win odchodzi do lamusa 2.0

[Następnego lata Alfa i Omega ponownie spotkali się w sławetnej karczmie. Wojacy wykonywali kampanię fabularną dla okolicznego lorda, który uznał, że nie udostępni im lokalnych lochów, gdy nie zapoznają się z fabułą wsi. Tak więc nasi zaprawieni w bojach gracze zacisnęli zęby i spełnili wymagania władcy. W międzyczasie w ręce wpadł im artykuł guru, dotyczący Pay-to-Win. Pojęcie nie było im obce, a temat rozbudził żywą dyskusję.]

Alfa: Widziałeś co on tutaj napisał! Niby w nowych tytułach nie ma Pay-to-Win, bo jakieś Elektroniczne Sztuki przesadziły. Większej bzdury nie czytałem.

Omega: Towarzyszu, uspokój się, ledwo siedliśmy, a Ty już burdy wszczynasz. Karczmarz, dwa kufle czegoś na poprawę krążenia proszę. A Ty Alfa mów, co Cię znowu trapi.

Alfa: Co mnie trapi, co mnie trapi. Sam czytałeś, to powinieneś młokosie wiedzieć, co mi duszę trawi! Pay-to-Win było, jest i będzie. Tylko nieliczni dzielnie się przed nim bronią, ale ta zaraza wcale sobie nie odpuściła. Trawi gatunek i napełnia kiesę chciwych wydawców!

Omega: No już, staruszku, golnij sobie – to powinno uspokoić Twoje skołatane nerwy. Ja tam twierdzę, że ten cały guru to nawet rację miał. No bo zobacz, w sklepiku mamy dostępne przede wszystkim ładne wdzianka, złote zbroje dla konia, czy fikuśną broń. Czasem nawet i bielizna się jakaś trafi! Co w tym złego?

Alfa: W tym nic, przeca ja nie o tym gadam. To jest jak najbardziej w porządku. W końcu za coś grę trzeba utrzymać. Bywa, że i ja rzucę złotą monetą i nabędę jakiegoś „stasha” na mapy w skrzyni, czy co mroczniejszą zbroję. Nawet lubię tą całą trans-transo-transmogryfikację. Jasna cholera, kto to pojęcie w ogóle wymyślił?! Przecież język idzie połamać! O czym to ja?



[Omega pokręcił głową z rozbawieniem. Alfa bowiem coraz częściej zapominał, co chciał powiedzieć.]

Omega: Prawiłeś mi morały o Item Shopie.

Alfa: Racja. No to ten, prócz tych przedmiotów kosmetycznych, często mamy jakieś wzmacniacze do punktów doświadczenia, teleporty do bazy, miksturki na pełną regenerację życia, czy ułatwiacze enchantingu. Przecież to jak świętokradztwo! Żaden prawdziwy gracz nie schyli się po takie oszustwo!

Omega: Oj tam, oj tam, przesadzasz staruszku. Pomyśl o tych casualach. Nie mają czasu na aktywne granie, a tak to przynamniej nadgonią za resztą. Do tego sporej ilości rzeczy już nie ma lub są ograniczone. Żyjesz przeszłością. Boostery do expa to akurat obowiązkowe wyposażenie sklepiku, taki mamy klimat.

Alfa: I przez takie podejście to wszystko się psuje! Casual nie ma czego nadganiać – nie ma czasu na granie, to niech nie gra. Zwoje zwiększające przyrost doświadczenia są szkodliwe. Podczas startu serwera dają dużą przewagę. To samo zresztą z kontami Premium, które oferują to samo lub bonus do szansy na zdobycie rzadkiego przedmiotu.

Omega: Czy aby nie przesadzasz? Przecież gry mają swój maksymalny poziom, to o co się pieklisz? Możesz grać bez tych dopalaczy i wcale nie będziesz w tyle. Nikt Cię do niczego nie zmusza.

Alfa: Z jednej strony masz rację, ale pomyśl o uczciwej rywalizacji, walce o jakieś tytuły, czy przecieranie szlaków razem z innymi! Weź też pod uwagę, że jest kilka produkcji, jak legendarna Tibia, czy kontrowersyjne Black Desert, gdzie nie ma maksymalnego poziomu. Taki bonus do expa jest tam na wagę złota!

Omega: Dla mnie nie, skoro takie gry mają coś takiego jak „soft cap”. Nikt jakoś wybitnie nie ściga się o wbijanie kolejnych rekordów poziomów, skoro na pewnym etapie można cieszyć tym, co nazywane jest „endgame”.



[Starszy wojownik trzasnął dłonią w stół ze zdenerwowania. Ręka nerwowo drgnęła mu w kierunku broni, ale zaraz opamiętał się. Nie chciał zwady ze swoim najlepszym przyjacielem.]

Alfa: Za grosz w Tobie ducha rywalizacji, gołowąsie. Aż mnie topór świerzbi, by Ci wytłumaczyć, że nie masz racji. Zwłaszcza, gdy słowa do Ciebie nie docierają. Item Shop nie powinien mieć żadnego wpływu na grę. Nawet takie wzmacniacze są kontrowersyjne. Większy udźwig, miejsce w banku, zwierzak do zbierania przedmiotów, czy inne takie bajery mają wpływ na zabawę. Dlatego dla mnie są Pay-to-Win i basta!

Omega: Ja z kolei nic do nich nie mam, a Ty powinieneś ochłonąć. Zachowujesz się jak typowy troll i plujesz jadem gdzie popadnie. Jesteśmy wśród ludzi i wypadałoby pokazać trochę kultury. Zwłaszcza, żeś starszy ode mnie. A teraz posłuchaj tego smarkacza, znaczy mnie. Czy to co powiedziałeś, ma znaczenie? Jeśli ktoś lubi sobie ułatwiać zabawę oraz preferuje chodzenie na skróty, to czy powód, aby go ganić? Jego życie, jego złoto – ja tam rozliczać nikogo nie zamierzam.

Alfa: ALE TO PSUJE GRĘ!!!

Omega: Gdzie tam znowu psuję, przesadzasz. Część przedmiotów pewnie wydaje się zbyt kusząca, by ich nie posiadać, ale uznaj to za wsparcie dla deweloperów. Poza tym, to nie koniec świata. Czy te rzeczy mają wpływ na PvE? Sprawiają, że masz większy DPS na rajdach? A może nagle okazujesz się kozakiem w PvP i zamiatasz wszystkich machnięciem palca u stopy? Nie, ten czas już dawno minął. Kiedyś może i tak było, teraz jedynie te ułatwiacze pozwalają szybciej dojść do końcowego etapu. Niemniej gra dalej weryfikuje, czy ktoś ma skilla, czy zwykły z niego noob.

Alfa: No dobra, ale to nieuczciwe. Rozumiem w tytułach free-to-play, bo one zawsze są szemrane, ale tych buy-to-play musisz kupić grę, z czasem dodatek oraz, aby optymalnie grać, nabyć pierdoły z Item Shopu.



[Omega, który do tej pory dał poznać się z ognistego temperamentu, tym razem był nad wyraz spokojny. Wychodziło bowiem na to, że temat w ogóle go nie ruszał. Co innego, jego starszego kolegę, który praktycznie zionął ogniem ze złości.]

Omega: W większości przypadków za wewnętrzną walutę można nabyć rzeczy z takiego sklepiku. Jasne, kurs nie jest optymistyczny, ale możliwość istnieje. Poza tym, twórcy muszą z czegoś utrzymywać serwery. Zobacz, gry MMORPG są cały czas rozwijane, więc ich obsługa kosztuje. To nie produkcja single player, gdzie wydasz gotowy produkt i z głowy.

Alfa: Dlatego model Pay-to-Play jest najbardziej opłacalny, bo nie musisz się bać o rozbudowę Item Shopu.

Omega: Zmieniasz temat staruszku. Nie mnie oceniać, czy coś jest, czy też nie jest Pay-to-Win. Ja w nowych grach nie mam z tym problemu. Zwyczajnie odpalam i cieszę się zabawą. Póki nie biega żaden cwaniak z niedostępnym normalnie łukiem Penetrator Cnoty, dzięki któremu czyści rajd prawie sam, to nie mam problemu. To samo dotyczy walk z innymi graczami. Tak długo, jak ten aspekt nie jest ruszany, niech robią deweloperzy co chcą. A i tak zawsze znajdą się marudy, którym coś będzie przeszkadzało.

Alfa: Zgodzić się nie mogę, ale z drugiej strony, może i przesadzam trochę? Znaczy, no rzeczywiście prócz tego, że ja spędzam setki godzin, a oni tylko kilkanaście i są na moim poziomie, to większej różnicy nie ma. Ja w tym czasie zdobywam wyborny ekwipunek, a oni (te śmierdzące casuale!) biegają w portkach z 10. poziomu. Młody, może rzeczywiście moja krucjata jest nieco na wyrost?



Omega: Nie do końca dziadku. W kwestii Pay-to-Win bowiem, punkt widzenia zależy od miejsca siedzenia i tyle.

Alfa: Wiesz co? Kończę krytykowanie tego całego guru, inni z pewnością mnie wyręczą. Napijmy się!

Omega: I wreszcie gadasz z sensem!

[Tym razem nie było mnie przy rozmowie tych dwóch zacnych wojowników. Zajęty byłem kończeniem kampanii fabularnej dla wspomnianego na początku lorda. Rozmowę z kolei streścił mi sam karczmarz, który kręcił się przy Alfie i Omedze. Dlaczego? Przywykł bowiem, że ta dwójka, jak zacznie się kłócić, to łacno wywołają jakąś awanturę. Mając w pamięci ostatnie razy, wolał trzymać się w pobliżu, tak na wszelki wypadek. O dziwo jednak, tym razem obyło się bez wybitych zębów, rozłupanych czerepów, powybijanych szyb oraz zniszczonych mebli. Czyżby nasi bohaterowie się starzeli?]


7 Komentarzy


Ostatnie gry

Najnowsze filmy z naszego YouTube