Zdobył max level w Elder Scrolls Online, nie zabijając żadnego potworka
Kolejny gracz-pacyfista, który postanowił przeżyć przygodę z MMORPG bez zabijania… czegokolwiek i kogokolwiek.
Na szczęście trafił na Elder Scrolls Online, które jest o tyle fajnym tytułem, że maksymalny poziom doświadczenia (w ESO jest to 50 lvl) można zdobyć w różnoraki sposób.
Dzięki skalowaniu świata i wolności w robieniu questów (nie trzeba podążać główną ścieżką fabularną) można robić to, na co mamy aktualnie ochotę i wciąż zdobywać expa.
(zobaczcie na zerowy licznik killów)
Głównym źródłem expa dla naszego “pacyfisty” były właśnie misje poboczne, które nie wymagały zabijania. Na szczęście w Elder Scrolls Online takich side-questów jest cała masa (pogadaj, przekonaj, wymuś, ukradnij itd.), choć trzeba się przy tym trochę pomęczyć, no i zaakceptować fakt, że exp-nagroda nie będzie zbyt wysoka.
Jest też crafting oraz eksploracja. Tak, eksploracja. Przemierzając Tamriel i odkrywając nowe lokacje, także otrzymujemy punkty doświadczenia. Tutaj trzeba jednak uważać, bo świat gry jest pełen małych neutralnych stworzonek, które padają od jednego hita. Jeden nierozważny ruch i cała pokojowa wędrówka idzie w błoto.
Nasz bohater miał ponadto kilka innych zasad, które bardzo mocno przestrzegał: żadnej interakcji z innymi graczami, żadnego dołączania do Party itd.
Aha, warto także dodać, że 50 level osiągnął na podstawowej wersji gry.
Więcej TUTAJ.