Znudzeni? Nie macie żadnego MMO do grania? Sprawdźcie Monster Hunter World!
TL;DR Moim zdaniem Monster Hunter World sprawdza się idealnie, jako forma odwyku od standardowych gier MMORPG. Change my mind.
Otwieram przeglądarkę, w Google wpisuję „TOP gry MMORPG 2021”, a tam lista tych samych tytułów, która tak właściwie od czterech lat się nie zmieniła. World of Warcraft, Final Fantasy XIV, The Elder Scrolls Online, Guild Wars 2 i jak kogoś fantazja poniesie to wspomni o Star Wars The Old Republic, Black Desert Online czy Albion Online. Co z resztą MMO?
Są. Istnieją. Jakoś żyją - jedne dogorywają, inne mają swoją niszę. W tym wszystkim istotne jest to, że tytułów do grania nie brakuje. Jest w czym przebierać i w zasadzie przypomina to sytuację, w której kobieta otwiera swą szafę pełną ubrań i twierdzi, że nie ma czego na siebie włożyć. Ja miewam tak czasami z grami MMORPG.
Kiedy większość produkcji mam już ograne, to zwyczajnie nie chce mi się ponownie zaczynać od nowa lub odświeżać swoją wysokopoziomową postać. Niemniej, mam potrzebę w pogrania jakiegoś MMORPG-a, ale „nie mam w co grać”. Co w takiej sytuacji? Jeśli nie zainteresuje się książką, serialem, czy inną aktywnością to sięgam po Monster Hunter World. Jestem zaskoczony, jak tytuł ten spełnia moje „MMO-potrzeby”, mimo, że jest co najwyżej sieciową grą multiplayer (co-op).
Rozgrywka w Monster Hunter World sprowadza się w zasadzie do polowania na potwory. I będziecie robili tylko to, albo aż to, przez co najmniej 100 godzin. W międzyczasie zdobędziecie coraz lepszy sprzęt, wypróbujecie nowe bronie, zachwycicie się craftingiem oraz będziecie marudzili na sposób zdobywania dekoracji (odpowiednik gemów). Grindu tutaj nie brakuje.
Czternaście typów narzędzi zagłady, a w tym każdy ma oddzielny egzemplarz, w zależności od tego z jakich materiałów skorzystacie przy produkcji. Opcji customizacji postaci jest dzięki temu od groma i przykładowo, takiego Light Bowguna można zbudować na kilka sposobów, w zależności od rodzaju amunicji, jaką będziemy chcieli się posługiwać. Dodam do tego, że każda broń jest inna, ma własne mechaniki i co tu dużo mówić – należy je traktować jak odrębne klasy postaci.
Same walki z potworami to około 20-25 minutowe potyczki, podczas których Wasze umiejętności będą cały czas wystawiane na próbę. Czym dalej w Monster Hunter World, tym gorzej (znaczy lepiej!), bowiem poziom trudności ciągle rośnie. W efekcie będziecie uczyli się ataków każdego stwora, aby reagować na jego ruchy automatycznie. Emocje towarzyszące mi w starciu z Raging Brachydiosem mógłbym porównać jedynie do uczestniczenia w rajdach w MMORPG-ach. Polecam każdemu!
Jakby tego było mało, Monster Hunter World to gra sieciowa, więc nic nie stoi na przeszkodzie, aby grać z innymi graczami czy znajomymi. Poziom trudności dostosuje się do ilości osób w drużynie, przy czym polecam przejść kampanię fabularną solo. Wszystko po to, aby zwyczajnie nauczyć się gry i poznać jej meandry. Znacznie ułatwi Wam to dalsze wojaże.
Gdy już ukończycie podstawkę oraz dodatek, to zabawa dopiero się zaczyna i wtedy z pewnością będziecie chcieli grać w „multiplayer”. Trzeba mieć bowiem jaja ze stali, aby samemu zmierzyć się z SSJ Małpą (Furious Rajang) i wyjść z tego spotkania z tarczą, a nie na tarczy (a raczej na wózku).
Powyższego tekstu nie traktujcie, jako recenzji gry, a jedynie wskazanie alternatywy dla MMORPG-ów. Monster Hunter World ma kilka elementów wspólnych z tym gatunkiem i jestem przekonany, że jego wyjadacze znajdą tutaj coś dla siebie. No chyba, że preferują PvP, wtedy obejdą się smakiem. W każdym razie ja zachęcam do sprawdzenia omawianej gry, zwłaszcza, gdy przejedliście się wspomnianym gatunkiem lub zwyczajnie szukacie czegoś nowego.
Oczywiście produkcja nie jest pozbawiona wad, a do tego nie wszystkim spodoba się jej „symulatorowe” podejście do polowania na potwory. Nie każdemu odpowiadać będzie regularne umieranie, ale cóż wtedy mogę powiedzieć, poza „git gud”? Jeśli szukacie darmowej alternatywy, znacznie uboższej, ale przy tym bardziej zręcznościowej, to możecie również sprawdzić Dauntless.
A jakie Wy substytuty dla MMORPG-ów jesteście w stanie polecić? Macie jakieś gry do których uciekacie, kiedy przejecie się tym gatunkiem?