10 najbardziej przehajpowanych MMORPG-ów
Hype jest dobry, o ile jest dawkowany w odpowiednich porcjach. Nie za niskich i nie za wysokich. Powinien być zachowany balans pomiędzy hurraoptymizmem a trzeźwym myśleniem. To przede wszystkim zadanie samych producentów gier.
Wystarczy przecież parę wpisów o tym „jaka nasza gra będzie wyrąbista”, a fani wsiadają do hype-traina, z którego bardzo już bardzo ciężko się wydostać. Sami przecież wiecie czym to skutkuje, nawet na tym portalu mieliśmy już kilka(naście) przypadków przehajpowania. A potem żal, smutek i rozczarowanie, bo „z wielkiej chmury spadł mały deszcz”.
Oto subiektywna lista 10 najbardziej przehajpowanych, tudzież przereklamowanych MMORPG-ów przed swoją premierą.
10. CABAL 2
Oczekiwania były wielkie, a hype jeszcze większy. ESTGames długo przed premierą gry promowało CABALA 2 na super produkt i godnego następcę oryginału, który – nie tylko w Polsce – zyskał ogromną popularność. Fani czekali, obgryzali paznokcie, licząc dni do Open Bety. Jakże bolesne było więc zderzenie z rzeczywistością, kiedy sequel okazał się być… tylko dobry. Tak dobry, że ludzie masowo powrócili do pierwszego CABALA. A wystarczyło zachować umiar i rozczarowanie byłoby odpowiednio mniejsze.
Najpierw były szumne zapowiedzi. Steampunkowy świat, setki kilometrów kwadratowych otwartego świata, dwie frakcje, epickie wojny, unikalny klimat. Potem doszły reklamy, do których zatrudniono znanych celebrytów (m.in. Avril Lavigne). Ludzie uwierzyli, że z Black Gold Online będzie przełomowy MMORPG. Machina ruszyła… i niestety było już za późno na studzene emocji. Efekt? Od dwóch lat żadnej aktulizacji, pustki na serwerach, jedna aktywna gildia, a forum gry opanowane przez spam-boty.
8. The Division
11 czerwca 2013 roku. Ubisoft pokazuje fragment gameplayu z The Division podczas targów E3.
To wystarczyło, aby gracze „rzucili” wszystko i nie wysiedli z hype-traina aż do marca 2016 roku. Ludzie po prostu uwierzyli, albo chcieli uwierzyć, że grywalność The Division dorówna zaprezentowanej wtedy grafice.
„Duchowy następca Ragnarok Online”... i nie trzeba było nic wiecej dodawać. Fani RO – można ich chyba liczyć w setkach tysięcy – nakręcili hype do granic możliwości. Każdy news, każdy screen z Korei Południowej wywoływał ogromne emocje. Nic więc dziwnego, że gorączką na Tree of Savior zarazili się również inni ludzie, którzy niekoniecznie byli związani ze światem Ragnaroka. Zaczęli czekać, obserwować rozwój, w końcu liczyć dni do premiery. Hype przerósł oczekiwania, a oczekiwania przerosły rzeczywistość.
6. Skyforge
Tutaj wystarczył jeden trailer. Zobaczyliśmy na nim najładniejszego darmowego MMORPG i to jeszcze robionego przez ludzi od Allods Online. Potem doszły trailery świetnie zaprojektowanych klas oraz naprawdę ciekawy system rozwoju postaci. Wtedy właśnie po raz pierwszy pojawiło się również słowo next-gen (sam go nawet użyłem parę razy), które jeszcze bardziej napędziło trwającą od dawna machinę. A jak wyszło, sami wiecie.
5. Neverwinter
Z Neverwinterem był taki problem, że większość osób naprawdę uwierzyła, że czeka ich powtórka z genialnego cRPG-a z początku ubiegłego dziesięciolecia. Tylko, że z MMO nie dą się zrobić wybitnej gry RPG, jak to przecież ma miejsce w singlowych tytułach. Ludziom to jednak nie przeszkadzało. Uruchomili hajp, który zaskoczył nawet samych wudawców. Pamiętam doskonale ostatnie testy przed Open Betą, streamy devów, na które przychodziło po 5 tysięcy widzów, potem kolejki na serwer przekraczające 10 tysięcy osób. Tylko co z tego, jeśli kilka miesięcy później – waszymi głosami – skończyła jako Najgorszy MMORPG 2013 roku. Idealny przykład przehajpowanej gry.
4. ArcheAge
Wielki wspaniały ArcheAge, który miał pokonać World of Warcraft i zagarnąć dla siebie koronę Króla MMORPG-ów. Epickie zwiastuny, wielki świat i obietnice sandboxowej rozgrywki wystarczyły, aby ArcheAge został pokochany do granic możliwości. Ludziom nie przeszkadzały problemy z koreańskiej wersji (bany, exploity itd.), dodawanie beznsensownego contentu czy zmiany modelów płatności. Ze ślepym uwielbieniem czekano na anglojęzyczną premierę, którą miał wydać Trion Worlds. Wówczas bardzo chwalona firma, teraz bardzo krytykowana.
3. Star Wars: The Old Republic
W przypadku SWTOR nie trzeba było nawet specjalnie nakręcać hype-u, bo w sumie po co. Samo „Star Wars” w nazwie gry wystarczyło, aby miliony fanów Gwiezdnych Wojen na całym świecie sięgnęli do kieszeni i zakupili egzemplarz gry. Oczekiwania były bowiem ogromne, głównie przez fakt, że pojawiły się plotki, jakoby The Old Republic był najdroższym MMORPG-iem w historii. A jeśli najdroższym, to również najlepszym. Cóż, wyszło nieźle, ale oczekiwania były znacznie większe.
2. Black Desert
Bije się w pierś, bo za hype Black Desert na tym portalu odpowiadam przede wszystkim ja. Ile razy użyłem słowa „next-gen”? Ile razy obiecałem wam, że będzie rewolucyjny MMORPG? Zbyt wiele. Ja jednak naprawdę wierzyłem w wyjątkowość tej gry. Gameplaye, zapowiedzi, kreator postaci, rozmiar świata, grafika, to wszystko powodowało, że trudno było pozostać obojętnym wobec tak pięknych i tak szumnych obietnic. Przepraszam.
1. Guild Wars 2
Nigdy nie było i chyba jeszcze przez jakiś czas nie będzie takiego hype-u, jaki towarzyszył premierze GW2. To co się wtedy działo (2011-2012 rok) można podsumować tylko jednym słowem – szaleństwo. ArenaNet podgrzewająca atmosferę do maksimum, no i fani fanatycy, którzy tak ślepo wierzyli w doskonałość Guild Wars 2, że nie zauważali wtedy elementarnych wad produkcji. Trzeba było długich tygodni, czasami miesięcy, aby gracze wreszcie zrozumieli, że nie jest to tak wybitny, tak wspaniały i tak zaskakujący MMORPG, jaki był przedstawiany jeszcze przed swoją premierą.