Miecze w dłoń, Monster Hunter World debiutuje na rynku!
Dzisiaj premiera gry, która przynajmniej w teorii powinna stać się wielkim międzynarodowym hitem. Recenzenci uznali Monster Hunter World za małe dzieło sztuki (średnia ocen powyżej 90%). Teraz wystarczy, żeby „zwykli” gracze (tacy jak my) potwierdzili ten entuzjazm. Tylko wtedy nowa część Monster Huntera sprzeda się w dziesiątkach milionów egzemplarzy, zyskując szacunek i zaufanie wśród społeczności, które bez wątpienia zaowocuje w przyszłości.
Zacznijmy jednak od tego, czym jest Monster Hunter World. Grą MMO? Niektórzy go tam nazywają, ale tak naprawdę jest to sieciowa kooperacyjna gra akcji, w której przy użyciu naprawdę dużych broni (to znak charakterystyczny serii Monster Hunter) mierzymy się z dużymi bossami, wcześniej oczywiście pokonując mniejsze, ale również groźne mobki.
Liczy się przede wszystkim zręczność, ale fajnie również, gdyby taki gracz miał doświadczenie w tego typu tytułach. Inaczej będzie musiał poświęcić kilka lub kilkanaście godzin na zapoznanie się z mechaniką gry.
Zresztą Monster Hunter nigdy nie był zbyt popularnym tytułem w Europie. Mekką tej serii była Azja. Tylko czasami udało się przenieść jakiegoś „zabójcę potworów” na Stary Kontynent.
Monster Hunter World jest płatny. Edycja standardowa kosztuje między 200 a 250 zł. Mówimy oczywiście o wersji konsolowej, bo obecnie tylko takowa istnieje.
Na PC zagramy dopiero jesienią.