Za dużo osób chce grać w ESO. Problemy z serwerami, kolejki...
Można się było tego spodziewać. Już wcześniej Elder Scrolls Online był mocno przeciążony (liczba graczy była największa od 2016 roku), więc teraz - w momencie premiery dodatku "Greymoor", kiedy dziesiątki tysięcy nowych osób ruszyło wypróbować grę - wszystko musiało <brzydkie słowo>.
Niestety problemy dotyczą przede wszystkim naszego regionu (PC-EU), który jest miejscem największego ścisków fanów ESO na świecie.
Polaków, Rosjan, Niemców, Francuzów, Brytyjczyków, Szwedów (itd.) jest tak wiele, że serwery odmówiły posłuszeństwa. Od wczoraj Europejczycy napotykają liczne problemy z logowaniem. Większość osób (w tym ja) nie może wejść na swoją postać i cieszyć się Skyrimem.
Zennimax Studios stara się to ogarnąć. Przed południem odbyła się przymusowa przerwa techniczna, która w pewien sposób poprawiła sytuację, choć niektórzy nadal napotykają kłopoty przy wejściu do ESO.
U Amerykanów sytuacja również jest napięta. Tam jednak ludzie narzekają na długie kolejki do logowania, trwające nawet kilkadziesiąt minut.
Możemy tylko czekać, aż sytuacja się unormuje.
Z drugiej strony fani gier MMORPG powinni być przygotowani na takie akcje. Problemy z serwerami pojawiają się prawie zawsze przy okazji premiery gry lub premiery jakieś dodatku. To po prostu "cena" jaką musimy zapłacić w przypadku zabawy z popularnym tytułem.
Elder Scrolls Online kosztuje od 30 do 200 złotych (zależy, jaki pakiet i jakie dodatki was interesują).