Zagwozdka na niedzielę – MMORPG-i potrzebują fabuły?
[Trzy tygodnie później. Alfa i Omega ponownie spotykają się w tej samej oberży. Przyjaciele mają za sobą trudy podróży przez zaspy śnieżne oraz niedawną walkę z mistycznymi „loot boksami”. Zbliżają się jednak święta i uznali, że pora wypocząć. Usiedli w tym samym miejscu, a goście karczmy ich nie zaczepiali – widać bowiem było, że nasi bohaterowie nie są skorzy do zabawy. Rozmowę rozpoczął Alfa.]
Alfa: Ech, to ostatnie zlecenie wcale nie było takie fajne. Te całe „loot boksy” to prawdziwa udręka. Za moich czasów tego nie było. Teraz z kolei wyskakują z każdego krzaka i wyciągają swe łapska po monety. Dobrze, że tłum wymarudził u księcia, by zlecić komuś na nie questa. Nie wiem, jak parobkowie mogli z tym tałatajstwem wytrzymać tyle czasu.
Omega: Widzisz przyjacielu, mówiłem, że misja od kogoś z królewskiej krwi będzie cięższa, ale za to opłacalniejsza. Zobacz, ile na tym interesie zarobiliśmy. Ba! Możemy teraz sprzedać wydropione przedmioty kosmetyczne na boku i nawet dorobić trochę więcej. Do tego jaka satysfakcja, że pomogliśmy ludności! Wpadło nawet kilka punktów reputacji u księcia i popchnęliśmy do przodu kampanię fabularną. Tyle wygrać!
Alfa: Wiesz co? Mnie to tam wszystko jedno. Dawno temu nie potrzebowaliśmy wymówek do machania mieczem. Człowiek wychodził w pole, rąbał co mu się nawinęło pod ostrze i wracał do domu z łupami. Teraz mamy jakieś misje z ratowaniem świata, ocaleniem księżniczki, czy awansowaniem na Wybrańca Światła lub inne tego typu pierdoły. Zaraza, niepotrzebnie wszystko komplikują.
Omega: Wydaje mi się, że przesadzasz. Nie nudziło Cię takie bezcelowe zabijanie wszystkiego? Odnoszę wrażenie, że się starzejesz i zaczynasz zwyczajnie marudzić na wszystko. I nawet nie zaczynaj gadki, że „za Twoich czasów było lepiej”. Wcale tak nie było, zwyczajnie miałeś mniejsze wymagania, gier MMORPG było mniej, a więc cieszyłeś się z tego, co jest, zamiast wybrzydzać jak teraz.
[Alfa uderzył pięścią w stół, a następnie gwałtownie wstał. Zmierzył wzrokiem Omegę, ale po chwili usiadł na swoim miejscu. Jego głos jednak zdradzał, że jest mocno zdenerwowany.]
Alfa: Młokosie, ja zwyczajnie nie potrzebuję być bohaterem jak Ty. Nie jestem centrum wszechświata, nie jestem panem tej historii. Takich jak Ty czy ja są setki dookoła. I co, nagle mam uwierzyć, że wszyscy jesteśmy wybrańcami? Każdy z nas ocali świat, tylko najpierw musimy pokonać 1000 wilków i zebrać 150 ziółek? Nie wciśniesz mi kitu, że to jest fajne! Całość to tylko marna wymówka, bo wszystko sprowadza się do tępienia coraz to większej ilości szkodników.
Omega: No dobra dobra, ja wiem, że w dużej mierze tak to właśnie wygląda. Niemniej chyba samemu przyznasz, że warstwa fabularna Final Fantasy XIV czy The Elder Scrolls Online jest fajna?
Alfa: No jest, ale co z tego, jak bawię się podczas nich sam? To jest MMORPG, a nie jakiś Skyrim, czy inny Wiedźmin. Tutaj gram z setkami osób dookoła, a nie samotnie. To głupi pomysł, aby koncentrować fabułę na graczu, skoro ich jest tysiące! I nagle co, wszyscy są zbawicielami?!
[I ponownie w karczmie zrobiło się cicho. Jedynie gospodarz przestał zwracać uwagę na wybuchy Alfy, bowiem przywykł do nich. Zresztą, lepiej ignorować takiego jegomościa, niż skończyć z nożem w gardle.]
Omega: No to jak to sobie inaczej wyobrażasz?
Alfa: Nie wiem, ale na pewno nie tak. Takie rozwiązanie sprawia bowiem, że MMORPG przypomina grę singleplayer z opcjonalnym multiplayerem. Dobrze chociaż, że instancje oraz rajdy robi się z innymi graczami, zamiast z botami.
Omega: Skoro jest to takie złe, to czemu gry z takim rozwiązaniem cieszą się ogromną popularnością? Jak widzisz, nawet Black Desert Online ma swoją historię, chociaż jest grindownikiem. World of Warcraft sporo swojej popularności zawdzięcza właśnie fabule.
Alfa: Tylko w tym ostatnim gracze nie są w centrum uwagi. Są dodatkami do NPC, których historycznie wykreowano na herosów uniwersum. Zobacz sam, że przy walkach z głównymi przeciwnikami zazwyczaj ktoś się pojawia. Deathwing ma swojego Thralla, Arthas z kolei Bolvara Fordragona. Nawet przy Legionie prym wiódł Illidan! Gracze nie są centrum Azeroth, tylko jego członkami, którzy pomagają jednej ze stron konfliktu lub głównemu NPC w danym dodatku. Zwyczajnie lepiej to wygląda, niż zabawa w wielkiego wybrańca.
Omega: Zaczynam rozumieć, co masz na myśli. Z jednej strony się zgadzam, ale z drugiej nie potrafię. Wiesz, trudno mi wyobrazić sobie MMORPG-a, którego fabuła byłaby na tyle otwarta, że miałaby bohatera zbiorowego. Łatwiej stworzyć kampanię dla pojedynczej osoby. Chyba, żeby postawić na gildie lub na frakcje. Gracze byliby częścią jakiejś społeczności, a historia opowiadałaby o jej poczynaniach i ewentualnych podbojach. I tak jak w World of Warcraft, główną postacią frakcji byłby jakiś NPC, jako lider, którego my wspieramy. Ewentualnie sami wybieramy jednego NPC z kilku dostępnych, który stanie na czele naszej sprawy.
[Alfa wyraźnie się uspokoił, a nawet zauważalnie ożywił się. Widać było, że coś chodzi mu po głowie. To akurat nigdy nie wróży nic dobrego – stary wojownik z dwuręcznym mieczem nigdy nie powinienem wpadać na żadne pomysły. Zwłaszcza "dobre" - w jego mniemaniu.]
Alfa: Czemu jednak nie uznać za lidera prawdziwego gracza? Nie dałoby to więcej możliwości do zabawy?
Omega: Stary druhu, wierzysz w to, że nie doprowadziłbyś w ten sposób do jakiejś wojny? Bycie liderem to wielka odpowiedzialność! Zaraz jego decyzje byłyby kwestionowane, ktoś by się nie zgadzał, a do tego bunty, skrytobójstwa i inne ceregiele. A historia powinna toczyć się płynnie i wciągać.
Alfa: A mi taka koncepcja bardziej odpowiada! Dodaje dramatyzmu i nieprzewidywalności. Zamiast oskryptowanych schematów i z góry zaplanowanych wydarzeń, mielibyśmy dynamicznie zmieniającą się akcję. Dlatego obstawiam, że to właśnie gildia powinna być promowana przez MMORPG. Klan i jego lider jako główni bohaterowie fabuły. Rywalizacja pomiędzy społecznościami oraz wewnątrz danego ugrupowania.
Omega: Tak, już sobie wyobrażam zarządzanie setkami osób w obrębie jednej gildii…
Alfa: No dobrze, tutaj masz rację, dlatego powinny być one ograniczone. Po to, aby tworzyły zwarte i zjednoczone klany osób, które się znają. Zaciskanie więzi to fajna sprawa w MMORPG-ach, a gildie są do tego wręcz stworzone.
Omega: Ha! Ale sam przyznajesz, że MMORPG-i potrzebują fabuły! Czyli nie myliłem się.
Alfa: Nie tak szybko gołowąsie, łapiesz mnie za słówka i jeszcze się z tego cieszysz. Przyznaję, że czasy się zmieniają i gracze również. Nie można stać w miejscu, więc i gatunek musiał ruszyć do przodu. Widzę, że fabuła zdecydowanie pomaga MMORPG-om i jest argumentem zachęcającym do grania. Niemniej zauważam też, że singleplayerowy charakter tego elementu wypaczył podstawowe założenia gatunku. To straszne, gdy w grach MMORPG człowiek odczuwa samotność w tłumie. I dlatego uważam, że to też powinno się zmienić! I basta.
Omega: No dobrze staruszku, tylko się za bardzo nie emocjonuj. Pamiętaj, jutro mamy ostatnią robotę przed świętami do wykonania, a jak dzisiaj stracisz całą parę na złość, to nie będziesz miał siły do machania tym żelastwem.
Alfa: Ty się o mnie młody nie martw. Kiedy Ty miałeś jeszcze mleko pod wąsem, to ja wykonywałem zadania na zabicie setki dzików jedną ręką. Ty z kolei teraz marudzisz, gdy musisz trochę przygrindować, bo quest tego wymaga. A jak masz misję bez fabuły to narzekasz, że gra nie ma polotu.
Omega: Dobrze dobrze, zatem ustalmy, że to ja jestem w błędzie, tak samo jak te miliony graczy bawiących się przy MMORPG-ach z fabułą. Przyznaję Ci jednak rację, że sam chętnie zobaczyłbym inne podejście do historii w tego typu grach. Bycie zbawicielem wśród setki innych wybrańców jest rzeczywiście nudne. No to co, zgoda?
Alfa: Puszczę płazem Twój sarkazm, bo zbliżają się święta i człowiek nie powinien się w tym czasie kłócić. Koniec tego mielenia jęzorem, pora zwilżyć gardła!
[Tak jak obiecałem, przytoczyłem Wam rozmowę Alfy i Omegi. Bohaterowie nie doszli w pełni do porozumienia, jeśli chodzi o fabułę w grach MMORPG. Dobrze, że znaleźli kompromis, bo strach pomyśleć co by się działo, gdyby zaczęli się kłócić. Pewnie musiałbym ich rozdzielić za pomocą magii. Wszak i ja tam z gośćmi byłem, miód i wino piłem.]