Zagwozdka na niedzielę – śmierć permanentna i full loot
Patrzę tak na Was, zebranych przy stole, z oczami wlepionymi w moją osobę...
Jak zapewne wiecie, jestem Zbieracz Burz. Brat mój, niesforny rębajło Siewca Wiatru, zapowiedział moje przybycie. Rozochocony staruszek i nieco podchmielony, mielił ozorem na temat otwartego PvP. Słyszałem, że chciał Wam wbić do głów, jaka to ważna sprawa. Ba, miętolił coś o honorze i tego typu rycerskich pobudkach.
Nie znajdziecie we mnie takiego rozmówcy, jak w nim. Mam bardziej praktyczne podejście do życia. Niemniej śmieszy mnie, że tak tłumnie z nim się nie zgadzaliście. Śmiem twierdzić, że to przez Wasze podejście gatunek umiera. Nie życzycie sobie starć z innymi graczami w każdej chwili, a jak macie ochotę na PvP to ewentualnie idziecie na battlegroundy lub areny. Najlepiej, jakby ten aspekt zostawić tytułom MOBA oraz Battle Royale. Ech, szkoda mi Was, gołowąsy jedne…
Bracik chciał, bym opowiedział o śmierci permanentnej. No to powiem Wam, że to chory pomysł jest. Jak PvP uwielbiam, tak perspektywa pewnego pożegnania się z życiem mierzwi mnie. Co, że Zbieracz Burz boi się Kostuchy? Nie młotki, zwyczajnie nie widzi mi się zaczynanie wszystkiego od początku. Nie ma zabawy bez ryzyka – tak przynajmniej powiadają. Ciekawi mnie, czy gdyby za swój głupi błąd stracili całą wioskę, czy długo wykuwany Topór Pociętego Jelita +3, to również byłoby Wam do śmiechu. Śmieszki jedne.
Rozumiem, że to poczucie zagrożenia może być fascynujące, ale jak tak bardzo chcecie adrenaliny we krwi, to mam proste rozwiązanie. Ściągnijcie galoty i gołą żyć wsadźcie do stawu z piraniami. Zabawa gwarantowana, uwierzcie mi na słowo. No, wracając do tematu, jestem przeciwnikiem śmierci permanentnej. Może pomysł brzmi dobrze, ale ludzie nie są skorzy do ryzykowania. Wskażcie mi, ile dobrych produkcji posiada taką opcję i cieszy się dużą popularnością? No właśnie! I to nie tak, że mięczaki z nas, czy cholerne casuale. Zwyczajnie gramy dla zabawy, a nie dla ciągłej frustracji.
Znajdą się pewnie marudy, które zaraz powiedzą, że dla nich otwarte PvP jest tym samym, co śmierć permanentna. Nie chce mi się poruszać tego tematu, dlatego powiem tak – cieszę się, że nie znajdziesz się w zasięgu mojego topora. Splamienie mojego ekwipunku krwią kogoś takiego byłoby niegodne. Skoro pewny zgon mi nie pasuje, to jak zapatruję się na full loot?
Również jestem sceptycznie do tego nastawiony. To nie dlatego, że boję się o utratę ekwipunku, ale ludzie zwyczajnie po raz kolejny nie będą ryzykowali. Stojąc przed perspektywą utraty broni, bo jakaś horda gimbusów zaczaiła się przed miastem, nikt nie będzie chciał się narazić. Już nie raz widziałem stada takich hien, czatujących na pojedyncze osoby. Dlatego full loot nie jest do końca czymś przemyślanym. Niemniej szansa na utracenie jednej z posiadanych rzeczy to już inna sprawa.
100% pewność utraty ekwipunku nikogo nie przekonuje, ale jedynie RYZYKO czegoś takiego nie brzmi źle. Wtedy ludzie chętniej ryzykują noszenie przy sobie wartościowych rzeczy oraz niekoniecznie tak bardzo unikają starcia. Jawi mi się to, jako coś rozsądniejszego. Do tego dodanie jakiegoś systemu karmy, czy innego tałatajstwa również nie jest złe.
Znaczy wiecie, ja jestem prosty człowiek, co toporem wymachuje na lewo i prawo. Lubię walczyć i nie ukrywam, że szukam zwady. Nie w smak mi jednak sytuacja, w której ktoś jest nękany. Sierota taka często rezygnuje z gry. Sam polowałem sobie na takich gołowąsów dla rozrywki. Przyznaję jednak, że regularne gnębienie nie jest czymś, z czego jestem dumny. Dlatego nie przeszkadza mi system punktów karnych, czy złej reputacji. Ot, jeśli tylko nie przeszkadza on w otwartym PvP i nie sprawia, że ludzie się boją walczyć. Wiecie, jak ktoś przesadza, to również nie jest ciekawie. Z drugiej strony fajnie czasem stać się tym złym. Bycie postrachem okolicznych wiosek i pogromcą noobków, he he. Wszystko ma jednak swoje granice.
I to by było na tyle z mojej strony. Podajcie mi kufel, bo w gardle zaschło od tego paplania. No, to jaki wniosek z tego wszystkiego? Ludziom nigdy nie dogodzisz, wszyscy narzekają i nie ma dobrego rozwiązania. A gry MMORPG w ogóle się skończyły!
Koniec i bomba, a kto czytał ten trąba.