Zagwozdka na niedzielę - tak dużo gier, a nie ma w co grać
"Nolife, albo nałogowego gracza opisanie"
"Zaprawdę, nie masz nic wstrętniejszego ponad monstra owe, deweloperom przeciwne, Nolife’ami zwane, bo są to płody plugawego Internetu i komputerów. Są to gracze bez cnoty, sumienia i skrupułów, istne nooby piekielne, do expienia jedynie zdatne. Nie masz dla takich jak oni między casualami poczciwymi miejsca. A ów Steam, gdzie ci bezecni się gnieżdżą, gdzie ohydnych swych przecen dokonują, starty być musi z powierzchni ziemi, a ślad po nim DLC i Early Accessami posypany."
Tym optymistycznym wstępem zaczynamy dzisiejszą Zagwozdkę. W sumie chciałbym się odnieść do zeszłotygodniowego wpisu Guru, z którym się w stu procentach zgadzam. Co prawda on tkwi w toksycznym związku, za to ja jestem MMOholikiem. Niemniej przede wszystkim jestem graczem i chcąc lub nie, zgromadziłem na steamowym koncie pokaźną listę tytułów. Okazuje się, że w 90% nigdy nie zagrałem i pewnie nie zagram. Dlaczego?
Dobre pytanie! Na rynku nie brakuje produkcji do grania. Niemal co tydzień słyszymy o jakiejś większej lub mniejszej premierze. Tak właściwie to ostatnie kilka lat dało nam bardzo dużo tytułów. Nawet na rynku MMO jest zdecydowanie lepiej niż kiedyś. Zobaczcie sami, od 2010 roku mamy wysyp największych produkcji dla gatunku MMORPG (nie najważniejszych, to istotna różnica).
W co się obecnie gra? Nadal w World of Warcraft, Guild Wars 2, The Elder Scrolls Online czy Final Fantasy XIV. Prócz tego mamy całkiem świeże Black Desert i Albion Online, a nawet odgrzewane Blade & Soul radzi sobie nieźle. Można byłoby dopisać do tego Neverwinter Online oraz Star Wars: The Old Republic. Niektórzy dodaliby jeszcze kilka pozycji. Niemniej wszędzie dookoła mówi się, że gatunek umiera (sam tak twierdzę) i nie ma nowych gier.
Jak tak spojrzę na listę tytułów, które już wyszły oraz tych wychodzących, to aż łapię się za głowę z wrażenia. Wbrew pozorom gier nie brakuje. Co prawda lwia część pochodzi z Azji, ale jest w co grać! Sam złapałem się na tym, że zagrywam się w Dofusa, który jest naprawdę starą produkcją. Zresztą, w tym miejscu macie spis gier po premierze i to posortowany datowo. Oczywiście są tam pewne kwiatki oraz błędy, ale nikt nie powie, że nie ma w co grać!
O co zatem chodzi? Zwyczajnie w tym zalewie produkcji wątpliwej jakości, brakuje czegoś wartościowego. Cierpimy na atak klonów, gdzie tytuły różnią się między sobą pojedynczymi elementami. W efekcie na rynku utrzymują się jedynie wyżej wymienione gry, ponieważ wyróżniają się na tle konkurencji bogatym zapleczem czy uniwersum.
W sumie czuję się przez to jak kobieta, która otwiera szafę pełną ubrań i mówi, że nie ma co na siebie włożyć. Trochę mi przykro, że prócz w miarę nowych, TOP-owych gier MMORPG, w zasadzie nie mamy żadnego, realnego wyboru. Zawsze możemy skorzystać z mocy nostalgii, która przez krótszy lub dłuższy czas pozwoli nam cieszyć się starymi tytułami (jak mi Dofusem, przykładowo).
W zasadzie to ten tekst to takie narzekanie. Przeglądając listę gier rzeczywiście widzę, że jest w co grać, więc zaprzeczam samemu sobie. Mamy Darkfall: Rise of Agon czy Twin Saga, gdzieś tam przewija się Otherland oraz Riders of Icarus. Tree of Savior cały czas działa, tak jak Age of Wushu! Wychodzi więc na to, że zwyczajnie zrzędzę. Nazywam siebie MMOholikiem, a psioczę, że nie mam w co grać. Czy to wina tego, że dostępne produkcje nie oferują nic nowego? Zwyczajnie znudziłem się gatunkiem?
Nie mam zielonego pojęcia! Nadal czuję w sobie iskrę Nolife’a! Wiem, że z radością rzuciłbym się w grindowanie i siekał setki tysięcy potworów tylko po to, aby zdobyć upragniony miecz. Jak szalony nabywam kolejne gry, które uzupełniają moją kolekcję. Niemniej to do niczego nie prowadzi, skoro z nich nie korzystam. Nie wiem jak Wy, ale ja potrzebuję jedynie pretekstu. Takiego konkretnego powodu, udowadniającego, że moje działania mają jakiś sens. Że warto grać i gra mi wynagrodzi moje starania. Ktoś może rzec – ha!, pewnie grasz samemu, dlatego teraz narzekasz. Otóż nie, zawsze gram z kimś, ewentualnie dołączam do gildii, bowiem to jest kwintesencja MMORPG.
Stąd moja rozterka, bo zwyczajnie nie rozumiem. Mamy tak dużo gier, a nie ma w co grać. Wszystko już było i się przejadło, a zapał do zabawy pozostał. Dlaczego? Czy robię coś nie tak?
Tak, teraz ja musiałem stworzyć osobisty wpis na tym prywatnym blogu Guru :). I tak, zdaję sobie sprawę, że uraczyłem Was mieszaniną bez większego sensu.